Na koniec dnia, mimo porannych zwyżek, większość europejskich parkietów znalazła się na minusie. W tym samym czasie za oceanem akcje drożały o niemal 1 proc.
Przekraczające pół proc. straty (które jeszcze godzinę przed zamknięciem sięgały 1,5 proc.) poniosły główne indeksy giełd w Paryżu i Frankfurcie. Spadki na tych rynkach pojawiły się po południu, gdy stało się jasne, że przy okazji szczytu liderów UE nie zostanie przedstawiony żaden konkretny plan ratowania Grecji.
Francuscy i niemieccy inwestorzy mogą czuć się najbardziej rozczarowani niezałatwieniem sprawy Grecji - do rozmów o pomocy rządowi w Atenach wrócą w poniedziałek unijni ministrowie finansów - ponieważ Niemcy i Francja są filarami gospodarki wspólnej waluty, która się chwieje, a tamtejsze banki są relatywnie najmocniej zaangażowane na rynkach państw PIGS.
Problemy PIGS trochę mniej obchodzą inwestorów z Londynu, gdzie indeks FTSE-100 wzrósł na koniec sesji o kilka dziesiątych procent. Na plusie przebiegał też wczoraj początek notowań na giełdach amerykańskich, gdzie poprzednia sesja, inaczej niż w Europie, skończyła się pod kreską.
Inwestorów w USA nie przestraszył wczoraj raport Congressional Oversight Panel o potencjalnych stratach (nawet 300 mld USD) banków z finansowania kredytów na nieruchomości komercyjne, a do kupowania papierów zachęcił m.in. duży buy back ogłoszony przez Philip Morris. Korzystny dla rynków był też raport o nowych bezrobotnych, których zgłosiło się w zeszłym tygodniu w USA do urzędów pracy mniej, niż przewidywano.