Prawie przez cały dzień wydawało się, że będziemy świadkami kolejnej nudnej sesji, która niczego nie wniesie do dość szarego obrazu rynku jaki kreśli nam się od kilku tygodni. Tymczasem, po dość sennej pierwszej części dnia, popołudniu mieliśmy zdecydowany atak podaży, który w pewnym momencie zepchnął indeks WIG20 o ponad 2 proc. w dół.
Słabe dane z amerykańskiego rynku pracy spowodowały, że na giełdach zachodnich inwestorzy pozbywali się akcji. W Warszawie początkowo gracze próbowali oprzeć się przecenie, ale nie wytrzymali presji sprzedających i ostatecznie indeks WIG20 przy największych w tym tygodniu obrotach spadł o 1,55 proc. Łącznie właściciela zmieniłyakcje za prawie 1,8 mld zł.
W ubiegłym tygodniu liczba bezrobotnych w USA wzrosła do najwyższego poziomu od listopada ubiegłego roku (496 tys.). Analitycy oczekiwali spadku do 455 tys. Ponad to nad giełdami wciąż wisi napięta sytuacja w Grecji. W ostatnich dniach agencje ratingowe delikatnie sugerowały, że ratingi tego kraju są zagrożone.
W wynikach finansowych, nawet jeśli są gorsze od oczekiwań, inwestorzy szybko znajdują pozytywne elementy, co po części potwierdza teorię, że giełdowe byki będą chciały utrzymać trend. Tak było w środę w przypadku Telekomunikacji Polskiej i tak było, gdy wyniki podał PKN Orlen. Inwestorzy "przełknęli" nieco niższy od oczekiwań zysk w czwartym kwartale (302 mln zł.) i zadowolili się zmniejszeniem zadłużenia przez spółkę. Kurs wzrósł na zamknięciu notowań o 1,2 proc.
Notowania paliwowego koncernu w znacznym stopniu pozwalały utrzymywać indeks nad kreską przez większą część sesji. Po korzystnej rekomendacji drożały też papiery AssecoPoland. W górę poszły też akcje najbardziej spekulacyjnej spółki z indeksu Biotonu. Były to jedyne inwestycje wśród największych firm które zakończyły dzień na plusie.