Gdyby trwająca od lutego 2009 cykliczna (związana z ożywieniem w gospodarce) zwyżka cen akcji miała osiągnąć czas trwania i rozmiary równe średniej dla czterech poprzednich analogicznych "rynków byka" związanych z fazami ożywienia gospodarczego z lat kolejno 1995-1996 1999, 2001-2004 i 2005-2007, to WIG20 sięgnąłby pod koniec tego roku poziomu 2900 punktów.
Taka sama zabawa historią przeprowadzona dla sWIG80/ \WIRR-u daje dla tego indeksu poziom 24 300, który jest ponaddwukrotnie wyższy niż obecny. Główne pytanie więc brzmi, czy obecna sytuacja na rynkach jest typowa, a trwające ożywienie może być porównywane z poprzednimi. Naturalnie, odpowiedź na to pytanie nie jest oczywista.
Niewątpliwie jednak jako scenariusz bazowy trzeba przyjmować wersję, w której wszystko rozegra się w "typowy" sposób, co w praktyce oznaczałoby szczyt hossy pod koniec tego roku na wyższych od obecnych poziomach. Taki scenariusz jest spójny z wywiedzionym z historii wnioskiem sprzed tygodnia - RPP zwykle trzyma stopy na cyklicznym minimum przez około 12 miesięcy, a bessa na rynku akcji małych spółek zaczyna się średnio w 3,5 miesiąca po pierwszej podwyżce stóp (przy założeniu pierwszej podwyżki pod koniec czerwca dawałoby to początek cyklicznego spadku cen akcji w październiku).
Z kolei analogie historyczne oparte na trzydziestokilkuletnim cyklu pokoleniowym w USA (kryzys 2008/2009 to odpowiednik kryzysów z lat 1974, 1938 i 1907) podpowiadają szczyt cyklicznej hossy na średniej przemysłowej Dow Jonesa na poziomie 11 668 punktów za 9-10 miesięcy (znowu czwarty kwartał). W dwu poprzednich cyklach ceny akcji na Wall Street rosły jeszcze długo po pierwszych z serii podwyżkach stóp Fed (po czerwcu 1999 r. i po czerwcu 2004 r.). Oczywiście, głównym czynnikiem ryzyka dla takiego wywiedzionego z historii "typowego" scenariusza jest sytuacja w strefie euro.
Informacje, że w zamian za wypłatę gotówki rząd Grecji "oddał w arendę" kilkuletnie przyszłe wpływy parapodatkowe (dochody z lotnisk, autostrad i tamtejszego lotto) brzmią na tyle kuriozalnie, że nawet najbardziej nieprawdopodobne scenariusze przestają wydawać się nieprawdopodobne. Poprzednim dużym kryzysem na rynku kredytów hipotecznych w USA był kryzys Saving & Loans z początku lat 90., kulminujący recesją z przełomu lat 1990 i 1991. Wtedy następna odsłona słabości rozpoczęła się we wrześniu 1992 wraz z opuszczeniem przez brytyjskiego funta "węża walutowego" ESW (czemu towarzyszyła recesja gospodarcza w Europie, która skończyła się na początku 1993 roku).