Zmiana trendu na Dzień Kobiet?

- Nasz rynek sprawia wrażenie, jakby w ciągu najbliższego tygodnia miał zamiar przetestować ostatni dołek, "strasząc" pogłębieniem skali rozpoczętych w styczniu spadków - komentuje Wojciech Białek

Publikacja: 26.02.2010 07:10

Zmiana trendu na Dzień Kobiet?

Foto: GG Parkiet

Gdyby trwająca od lutego 2009 cykliczna (związana z ożywieniem w gospodarce) zwyżka cen akcji miała osiągnąć czas trwania i rozmiary równe średniej dla czterech poprzednich analogicznych "rynków byka" związanych z fazami ożywienia gospodarczego z lat kolejno 1995-1996 1999, 2001-2004 i 2005-2007, to WIG20 sięgnąłby pod koniec tego roku poziomu 2900 punktów.

Taka sama zabawa historią przeprowadzona dla sWIG80/ \WIRR-u daje dla tego indeksu poziom 24 300, który jest ponaddwukrotnie wyższy niż obecny. Główne pytanie więc brzmi, czy obecna sytuacja na rynkach jest typowa, a trwające ożywienie może być porównywane z poprzednimi. Naturalnie, odpowiedź na to pytanie nie jest oczywista.

Niewątpliwie jednak jako scenariusz bazowy trzeba przyjmować wersję, w której wszystko rozegra się w "typowy" sposób, co w praktyce oznaczałoby szczyt hossy pod koniec tego roku na wyższych od obecnych poziomach. Taki scenariusz jest spójny z wywiedzionym z historii wnioskiem sprzed tygodnia - RPP zwykle trzyma stopy na cyklicznym minimum przez około 12 miesięcy, a bessa na rynku akcji małych spółek zaczyna się średnio w 3,5 miesiąca po pierwszej podwyżce stóp (przy założeniu pierwszej podwyżki pod koniec czerwca dawałoby to początek cyklicznego spadku cen akcji w październiku).

Z kolei analogie historyczne oparte na trzydziestokilkuletnim cyklu pokoleniowym w USA (kryzys 2008/2009 to odpowiednik kryzysów z lat 1974, 1938 i 1907) podpowiadają szczyt cyklicznej hossy na średniej przemysłowej Dow Jonesa na poziomie 11 668 punktów za 9-10 miesięcy (znowu czwarty kwartał). W dwu poprzednich cyklach ceny akcji na Wall Street rosły jeszcze długo po pierwszych z serii podwyżkach stóp Fed (po czerwcu 1999 r. i po czerwcu 2004 r.). Oczywiście, głównym czynnikiem ryzyka dla takiego wywiedzionego z historii "typowego" scenariusza jest sytuacja w strefie euro.

Informacje, że w zamian za wypłatę gotówki rząd Grecji "oddał w arendę" kilkuletnie przyszłe wpływy parapodatkowe (dochody z lotnisk, autostrad i tamtejszego lotto) brzmią na tyle kuriozalnie, że nawet najbardziej nieprawdopodobne scenariusze przestają wydawać się nieprawdopodobne. Poprzednim dużym kryzysem na rynku kredytów hipotecznych w USA był kryzys Saving & Loans z początku lat 90., kulminujący recesją z przełomu lat 1990 i 1991. Wtedy następna odsłona słabości rozpoczęła się we wrześniu 1992 wraz z opuszczeniem przez brytyjskiego funta "węża walutowego" ESW (czemu towarzyszyła recesja gospodarcza w Europie, która skończyła się na początku 1993 roku).

Z tego względu kryzys strefy euro był od dawna dobrym kandydatem na symbol następnego cyklicznego spowolnienia gospodarczego (kulminującego w 2012 roku?). W krótszej perspektywie skala pesymizmu względem euro osiągnęła takie poziomy, że kontrariańskie podejście podpowiada jednak rozpoczęcie gry na nową falę osłabienia dolara. Taka fala oznaczałaby zapewne ponowne ożywienie na rynku akcji (dołek cyklu 4-miesięcznego wypada na początku marca) oraz na rynku surowców (sezonowy dołek na rynku ropy naftowej wypada pod sam koniec lutego).

Giełda
Marazm w Warszawie, nerwowo w USA. Złoty zyskuje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
Tydzień w korekcie
Giełda
Mocne wyniki Broadcom wspierają spółki technologiczne
Giełda
Rajd św. Mikołaja - rynkowa okazja czy bajka?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Giełda
WIG20 znów w dół. Tym razem przez CD Projekt
Giełda
Rok cyklu prezydenckiego