Oczekiwana bez skutku przez większość drugiej połowy 2009 r. silniejsza korekta pojawiła się w pierwszych tygodniach tego roku. Sygnały sprzedaży, jakie się pojawiły w jej trakcie, na razie nie okazują się dobrą wskazówką do działania. Co więcej, rynek jest blisko ich zanegowania, bo tak należałoby odbierać ustanowienie przez WIG nowego tegorocznego szczytu. Dopóki jednak się to nie stanie, należy te sygnały sprzedaży brać pod uwagę przy podejmowaniu decyzji.
Takie podejście skłaniałoby do oczekiwania, że "z marszu" styczniowej górki nie uda się pokonać. Gdyby rynek rzeczywiście był bardzo silny, to do powstania zachęt do sprzedaży nie doszłoby. Przypomnijmy, że chodzi choćby o przełamanie linii sygnalnej przez tygodniowy MACD, popularny wskaźnik kierunku i siły trendu, czy też spadek dziennego MACD poniżej poziomu równowagi. Skala przeceny z przełomu stycznia i lutego była też większa niż we wcześniejszych miesiącach.
Pojawiające się w ostatnich dniach informacje miały mieszany charakter. Najciekawsze wiadomości napływały z Chin. W pierwszym tygodniu marca ceny mieszkań w Szanghaju spadły o 10 proc. W dwóch pierwszych miesiącach tego roku szły wyraźnie w górę. Jedne złe dane nie są w stanie
odwrócić ogólnej tendencji, ale zmienność sytuacji w tym względzie potwierdza zbliżanie się przełomowego momentu. Przewrażliwienie na punkcie rynku nieruchomości w Chinach jest na tyle duże, że nawet informacje o przyspieszającej inflacji są interpretowane przez pryzmat możliwego osłabienia popytu na mieszkania. Miałoby się tak dziać z uwagi na realny spadek oszczędności. W lutym inflacja przekroczyła stopę depozytową w Państwie Środka.
W Ameryce natomiast w dalszym ciągu nie udaje się przezwyciężyć problemu przejmowania domów przez banki. Co prawda w lutym dynamika wzrostu była najniższa od 4 lat, ale wciąż notowany jest przyrost. To rzutuje na bilans podaży mieszkań. Ten zaś ma wpływ zarówno na ceny domów, jak i aktywność budujących nowe obiekty. Jesteśmy jednak w takim okresie, kiedy ponownie słabszymi wiadomościami inwestorzy nie zawracają sobie głowy. To jednak nie oznacza, że takie się nie pojawiają i w którymś momencie nie zaczną być przez inwestorów brane pod uwagę.