2009 WIG20 zyskał 23,2 proc., w III kw. 17,7 proc., w IV kw. 9 proc.Utrzymanie tej tendencji oznaczałoby zamknięcie I kwartału tego roku na niewielkim plusie w stosunku do końca 2009 roku (2388,7) oraz spadkowy II kwartał. Oczywiście nie ma sensu ekstrapolować tego spadku dynamiki hossy w nieskończoność, ale warto zastanowić się, co mogłoby być przyczyną takiego ewentualnego wiosennego osłabienia.
Wygląda na to, że odpowiedź pojawiła się w środę wraz z publikacją niezwykłego raportu GUS na temat cen produkcji przemysłowej w naszym kraju. Wskaźnik PPI okazał się w lutym niższy niż przed rokiem o 2,4 proc., co oznacza najsilniejszy objaw deflacji w całej "nowożytnej" historii naszego rynku. W przeszłości takie fale deceleracji tempa zmian cen produkcji występowały zwykle podczas fal spowolnienia gospodarczego (patrz lata 2004-2005, 2000-2001 czy 1997-1998). Tym razem było odwrotnie.
Można się obawiać, że mimo wzrostu produkcji o ponad 9 proc. niezdolność przedsiębiorstw do podnoszenia cen (w przemyśle ceny spadły o ponad 4 proc.) znajdzie odzwierciedlenie w wysokości marż. Oczywiście ten spadek tempa zmian cen w gospodarce (z +5,7 proc. w lutym 2009) miał związek z bardzo silnym umocnieniem złotego.
W przeszłości podobne fale umocnienia złotego (do lipca 2009, do lutego 2005 czy do czerwca 2001) również powodowały znaczący spadek dynamiki cen produkcji. Jedyne dwa epizody deflacji PPI w naszej najnowszej historii to okres październik-grudzień 2001 oraz maj-listopad 2005. W obu przypadkach takie objawy deflacji pojawiały się po roku spowolnienia gospodarczego. Tym razem ceny w gospodarce spadły mimo ożywienia.
Jakkolwiek to zjawisko być może odsuwa w czasie zaostrzenie polityki pieniężnej RPP, to jednak jego wpływ na wyniki przedsiębiorstw należy uznać za negatywny. W przeszłości zmiany kursu złotego wyprzedzały zmiany WIG o średnio o mniej więcej pięć miesięcy (choć okresowo to wyprzedzenie spadało do zera). Ta zależność sugeruje, że z negatywnym wpływem znacznego umocnienia złotego, do którego doszło pomiędzy lutym 2009 a lutym 2010, należy się liczyć na GPW do połowy roku.