Czy jednak wszystko jest tak oczywiste i rynek czeka droga na północ? Można tu mieć wątpliwości. Starcie pomiędzy inwestorami średnioterminowymi, w oczach których WIG pozostaje bardziej w trendzie bocznym niż zwyżkowym, i inwestorami krótkookresowymi, którzy nie powinni mieć wątpliwości, że jesteśmy w tendencji wzrostowej, nie jest ostatecznie rozstrzygnięte.

O tym, że jesteśmy jego świadkami, świadczą bardzo duże obroty na ostatnich sesjach. Odzwierciedlają podzielenie opinii inwestorów co do dalszego zachowania parkietu. Utrzymanie średniookresowej tendencji bocznej oznaczałoby, że ustanowienie kolejnego szczytu przez WIG jest ostatnim akordem ruchu w górę. Ich działanie powinno opierać się na grze "od bandy do bandy", czyli po osiągnięciu górnej strefy ruchu bocznego należy pozbywać się walorów. Natomiast dla krótkoterminowych graczy naczelną zasadą jest wykorzystywanie korekt zniżkowych do wchodzenia na parkiet. Można odnieść wrażenie, że oba obozy zachowują się zgodnie z tymi schematami.

Jedną z najciekawszych wiadomości, choć nie nowością dla inwestorów, było kolejne ostrzeżenie przed obniżką ratingów Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Sprawa ma wiele wątków. Pozbawienie tych państw najlepszych ocen wiarygodności oznaczałoby zmianę punktów odniesienia dla rynków finansowych.

Kluczowe jest pytanie, czy oznaczałoby to globalny wzrost kosztów obsługi długów, czy jedynie przesunięcia kapitałów z miejsca na miejsce, jak to jest w przypadku greckich kłopotów, na których korzystają państwa o lepszych fundamentach. W skali świata nie widać krajów, które mogłyby zastąpić USA na mapie finansowej. Nie chodzi tu jedynie o oceny długu, ale również o pozycję dolara i gospodarki, wielkość rynków finansowych. Trudno przy tym nie zapytać o wiarygodność samych agencji ratingowych, które jeszcze nieco ponad rok temu odsądzano od czci i wiary. Czy aktualnie opinie tych instytucji mogą okazać się kluczowe dla inwestorów? A może nie warto się nad tym zastanawiać, a jedynie przywiązywać wagę do tego, jak rynki na takie oceny reagują?

Ostatnie dni zakończyły się ustanowieniem przez tygodniowe odpływy z funduszy pieniężnych na świecie rekordu. Wypłaty przewyższyły wpłaty o ponad 61 mld USD. Tegoroczny bilans przekracza już 250 mld USD, a w skali roku jest to grubo ponad 700 mld USD. Oznacza to już wycofanie przez inwestorów większej kwoty, niż wpłacili przez ostatnie trzy lata. Ta sytuacja uzasadnia obawy, jakie na rynkach wywołuje perspektywa podwyżek stóp procentowych. Zrozumiała staje się niekorzystna reakcja na piątkowe podniesienie kosztów pieniądza w Indiach.