Można powiedzieć, że europejscy inwestorzy zadziałali w myśl zasady "kupuj plotki, sprzedawaj fakty".
Kupowali akcje na wcześniejszych sesjach, czekając na ustalenie warunków pomocy Grecji, a gdy już nadzieje się spełniły, przystąpili do realizacji zysków. Nie przybrały one jednak znaczących rozmiarów - dobrze oddający koniunkturę na giełdach Europy Zachodniej indeks Stoxx Europe 600 na koniec piątkowej sesji spadł o niespełna 0,5 proc. Tym samym w ciągu całego tygodnia wciąż mógł pochwalić się zwyżką o ponad 1 proc. Kończył on z dodatnim wynikiem także trzy poprzednie tygodnie, a jeszcze w czwartek bił rekordy obecnej hossy.
Zdaniem analityków inwestorzy wciąż jednak są pełni obaw o kondycję fiskalną krajów zarówno mniejszych, jak Grecja, jak i większych i jakiekolwiek nowe problemy w tej materii mogą w każdej chwili podciąć giełdom skrzydła.
Lepiej na początku sesji zachowywały się w piątek wskaźniki cen akcji na rynkach nowojorskich. Trzeba jednak zaznaczyć, że miały one do odrobienia straty z sesji środowej, a w przypadku S&P 500 także czwartkowej. Nastrojów amerykańskich inwestorów nie zepsuła lekka korekta w dół danych o PKB w IV kwartale (jak wynika z ostatecznego odczytu, wzrósł on o 5,6 proc., a nie o 5,9 proc., jak podawano dotąd - to jednak wciąż najszybsze tempo od sześciu lat), poprawiła natomiast aktualizacja wskaźnika nastrojów konsumentów liczonego przez Reutera i Uniwersytet Michigan. Wyniósł on w marcu 73,6 pkt, tyle samo, ile w lutym, podczas gdy wstępny odczyt sprzed dwóch tygodni mówił o spadku do 72,5 pkt. Później nowojorskie indeksy zaczęły jednak tracić.
Uzgodnienie pomocy dla rządu w Atenach wywołało wzrost notowań euro, czyli także spadek dolara, co przyczyniło się do wzrostu notowań miedzi i złota.