Jednak wraz z upływem czasu giełdowe indeksy zaczęły opadać i na koniec dnia znalazły się na poziomach zbliżonych do piątkowego zamknięcia. Wśród blue chips trudno tym razem wyróżnić jakąś spółkę, może poza BZ WBK, którego kurs podczas sesji przebił 200 zł, chociaż zamknięcie nie było już tak efektowne.
W gronie średnich i mniejszych firm in plus wypadły Budimex (możliwe zwycięstwo w kolejnym dużym przetargu), Comarch (odbicie po ostatnich spadkach) i MCI (zbliżający się debiut ABC Data). Mocniej spadły natomiast kursy TIM i Jutrzenki (korekta wcześniejszych zwyżek) oraz po raz kolejny Petrolinvestu.
Patrząc z nieco dłuższej perspektywy, warto zauważyć, że zaledwie miesiąc temu wydawało się, że nie wybronimy się przed silniejszą przeceną na rynkach akcji. Argumentów za spadkami było wiele - rok zwyżek na giełdach bez większej korekty, problemy Grecji, początek zacieśniania polityki pieniężnej w Chinach. Minęło kilka tygodni i… mamy nowe szczyty na giełdowych indeksach. Co więcej, teraz wydaje się, że strona popytowa jest tak silna, iż będzie forsować nowe rekordy.
Agresywność zakupów jest coraz większa. Już mało kto przejmuje się tym, że WIG w ciągu roku wzrósł o 100 proc. Również w nadchodzącej dużymi krokami gigantycznej ofercie PZU nie upatruje się zagrożenia dla zwyżek. A przecież jeśli OFE kupią walory ubezpieczyciela, udział akcji skoczy im w pobliże 35 proc., czyli do poziomu, który notowały przykładowo na szczycie hossy internetowej.
W kilku raportach analitycznych opublikowanych w ostatnich dniach także wyraźnie dominuje duży optymizm. Analitycy zalecają kupno różnych akcji, mimo faktu, iż najprostsze wskaźniki typu cena/zysk na bazie prognoz na rok 2010 wcale nie prezentują się atrakcyjnie.