Inwestorów rozczarował gorszy od spodziewanego wynik Alcoa. Ten największy w Stanach Zjednoczonych producent aluminium tradycyjnie rozpoczął sezon publikacji raportów kwartalnych i poinformował, że jego przychody w minionym kwartale były mniejsze niż przewidywano, co przy wyższych cenach aluminium oznacza, że spada zapotrzebowanie na ten surowiec. A jest od stosowany powszechnie – od puszek do napojów, przez samoloty po budownictwo. W takiej sytuacji gorszy wynik Alcoa inwestorzy odebrali jako ostrzeżenie co do rzeczywistej siły i rozmiarów ożywienia gospodarczego w Stanach Zjednoczonych.

Spadki dominowały też na największych zachodnioeuropejskich giełdach. I w tym przypadku decydujące dla pogorszenia nastrojów inwestorów były gorsze wyniki Alcoa. Wygląda na to, że teraz będą woleli trochę wstrzymać się od zakupów dla złapania tchu, ale przede wszystkim po to, by dać sobie czas na dokładniejsze przeanalizowanie wyników kwartalnych największych spółek z różnych sektorów. W najbliższych dwóch czy trzech tygodniach można więc spodziewać się trendu bocznego i oczekiwania na wyciągnięcie wniosków z pojawiających się raportów kwartalnych. Wnioski te nie powinny być jednak niekorzystne dla rynku, bo analitycy prognozują wzrost zysków spółek z indeksu Standard & Poor’s o 30 proc. w minionym kwartale, a dla firm z europejskiego wskaźnika Stoxx 600 o 45 proc. w całym 2010 r.

Oczywiście nie samymi wynikami żywi się rynek. Na notowania spółek znaczący wpływ mają wszelkiego rodzaju oczekiwania. Papiery firm handlowych drożały na skutek spekulacji o ożywieniu fuzji w tej branży.