Problemy związane z zadłużeniem peryferyjnych krajów strefy euro powodują, że wzrasta zainteresowanie bezpiecznymi inwestycjami. Na wartości zyskuje zatem amerykański dolar i obligacje z rynków rozwiniętych.
Odbywa się to głównie kosztem akcji. Ceny na parkietach zachodnioeuropejskich znów poszły w dół. Główne indeksy traciły ponad 1 proc.
Przyczyną takiej sytuacji był komunikat Eurostatu, który zrewidował w górę deficyt budżetowy Grecji. W pierwszym przypadku, w 2009 r. deficyt wyniósł nie jak wcześniej podawano 12,7 proc., a 13,6 proc. Te dane według Eurostat mogą się jeszcze pogorszyć. Potwierdza to niejako pojawiające się opinie, że kraj ten może potrzebować dużo więcej pieniędzy niż około 40 mld euro ze strony państw strefy euro i MFW.
W reakcji ceny greckich obligacji spadły windując rentowności do rekordowych poziomów. Ceny greckich akcji spadły natomiast średnio o prawie 4 proc. Obok sytuacji wokół Grecji nastroje na giełdach psuły informacje o słabych wynikach i prognozach fińskiej Nokii. Nieco słabsze od oczekiwań były też cotygodniowe dane z amerykańskiego rynku pracy.
Pogorszenie nastrojów na światowych giełdach przełożyło się też na gorszą wycenę akcji w Warszawie. Początkowo rynek w dół ciągnęły notowania Telekomunikacji Polskiej i PKN Orlen - spółek o prawie 20-proc. udziale w indeksie WIG20. Obie firmy podały wyniki za pierwszy kwartał.