W ciągu ostatnich (w sumie kryzysowych) 12 miesięcy, kurs poszedł w górę o 140 proc. I nie jest to kwestia spekulacji, choć oczywiście można się spierać, czy kapitalizacja LPP trochę nie za szybko odzwierciedla prawdziwą/fundamentalną wartość spółki (P/E13 rzędu 30). Jest to raczej wyraz uznania dla dotychczasowych sukcesów gdańskiej firmy i dalszej globalnej wizji rozwoju. Jest to również ukłon w stronę spółek zwyżkowych, których na naszej giełdzie tak bardzo obecnie brakuje. Można oczywiście zazdrościć. Ale czy nie lepiej potraktować przypadku LPP jako inspiracji dla rozwoju własnej firmy? Zestawienie LPP z TP jest szczególnie interesujące, bo pokazuje, co się dzieje w długoterminowym horyzoncie z wartością przedsiębiorstw nowej i starej gospodarki. Jeszcze kilka lat temu LPP było mikrusem w porównaniu z narodowym telekomem. Dziś dominuje już pod względem wartości. W latach dziewięćdziesiątych wystarczyło obstawienie trendu na giełdzie. Jak szła hossa, to rosły kursy praktycznie wszystkich spółek. W ciągu ostatnich lat sytuacja jednak diametralnie się zmieniła. Spółki starej gospodarki mają coraz większe problemy. Postęp technologiczny jest coraz szybszy. Powstają nowe przedsięwzięcia, które w krótkim czasie ze start up'ów stają się globalnymi graczami o miliardowej wartości. Co to wszystko ma wspólnego z warszawską giełdą? Myślę, że jest jednym z czynników tłumaczących, dlaczego nasz rynek jest tak relatywnie słaby w porównaniu z tymi najsilniejszymi – amerykańskim, niemieckim czy tureckim. Wyraźnie brakuje takich spółek, jak LPP. Oczywiście nie twierdzę, że ich w ogóle nie ma, ale zdecydowana większość naszych firm to spółki starej gospodarki albo skupiające się na (małym) rynku polskim. Cieszą przypadki firm, które starają się rozpychać na arenie międzynarodowej, chociażby u naszego zachodniego sąsiada – w Niemczech, gdzie rynek jest znacznie większy, a i koniunktura gospodarcza bardziej sprzyjająca. Wracając do samej giełdy – zbliżamy się do końca okresu raportowania wyników za I kwartał. Tym razem niespodzianek tak wiele nie było. No może niektóre banki zaskoczyły in plus, ale tylko wskutek sprzedaży portfeli obligacji, a nie na działalności typowo operacyjnej. Przykre niespodzianki pewnie się pojawią w ostatnim momencie. Niektóre spółki mają zapewne taki pomysł, aby ukryć się w gąszczu raportów.
W sumie jak na dno cyklu gospodarczego (jeśli faktycznie doświadczamy go właśnie), tragedii nie ma.
Może poza niektórymi przedstawicielami sektora budowlanego czy deweloperskiego. Reasumując, szukając przyczyn ostatniej relatywnej słabości warszawskiej GPW, nie możemy pominąć wątku zmieniającej się gospodarki. Niewielka liczba szybko rozwijających się spółek z globalnymi ambicjami może częściowo tłumaczyć, dlaczego WIG jest pod kreską w tym roku, podczas gdy najsilniejsze rynki notują wyraźne zwyżki. Miejmy jednak nadzieję, że sukcesy takich spółek jak LPP pozytywnie wpłyną na strategie rozwoju innych polskich firm i wzrost ich wartości.