Indeks WIG20 zamknął poniedziałkową sesję na poziomie 2871,26 pkt, rosnąc o śladowe 0,16 proc. Zmiany te nie wpłynęły na sytuację techniczną na wykresie tego indeksu. Ta wciąż pozostaje umiarkowanie pozytywna.
Optymistyczna interpretacja sytuacji na wykresie indeksu dużych spółek to w głównej mierze zasługa zeszłotygodniowej obrony szerokiej strefy popytowej zlokalizowanej wokół 2800 pkt. Tworzy ją m.in. dawna strefa oporu powyżej tego poziomu, która przez wiele miesięcy hamowała możliwość zwyżki warszawskiej giełdy. Linia wsparcia łącząca lokalne minima z lipca 2010 i lutego 2011 roku na wykresie dziennym, a także dolne ograniczenie rysowanego od wakacji 2009 roku kanału wzrostowego, w jakim porusza się wykres w kompresji tygodniowej.
Obrona tak ważnej bariery popytowej, idąca w parze z umiarkowaną skalą majowej przeceny na Wall Street, każe traktować rozpoczętą przed miesiącem wyprzedaż akcji jako zwykłą korektę w długoterminowym trendzie wzrostowym. Zważywszy że w dalszym ciągu nie ma jeszcze poważnych technicznych przesłanek sugerujących zmianę trendu, to w perspektywie najbliższych miesięcy realny jest nie tylko powrót do kwietniowych maksimów (2942,39 pkt), ale nawet atak na psychologiczną barierę 3000 pkt.
Te optymistyczne wnioski stoją w sprzeczności z obrazem, jaki można nakreślić w oparciu o czynniki fundamentalne. Tu bowiem sytuacja bardzo przypomina to, czego inwestorzy byli świadkami dokładnie przed rokiem.
W dalszym ciągu znaczącym czynnikiem ryzyka pozostają kraje peryferyjne strefy euro. W tym przede wszystkim Grecja, która nawet jeżeli dostanie w czerwcu 12?mld EUR w ramach piątej transzy pożyczki z MFW i UE, to jeszcze będzie potrzebowała dodatkowych 60 mld EUR pomocy. Dodatkowej pomocy prawdopodobnie będzie też potrzebowała Irlandia, gdyż jej powrót na rynku długu w 2012 roku stoi pod dużym znakiem zapytania.