Dane z Chin można było interpretować w różny sposób. Inwestorzy uznali jednak, że przyspieszająca inflacja – już 5,5 proc., najwięcej od blisko trzech lat – nie jest zagrożeniem, skoro jej wzrost od razu spotkał się z reakcją banku centralnego (podniósł stopę rezerw obowiązkowych dla banków) i skoro wyniki produkcji przemysłowej nadal są wyśmienite (wzrost w maju o 13,3 proc., minimalnie mniej niż w kwietniu, ale więcej niż oczekiwali ekonomiści). Stąd obserwowany od rana wzrost indeksów od Szanghaju po Londyn.
Wzrost ten po południu udało się nie tylko utrzymać, ale i przenieść na giełdę nowojorską. Graczy ucieszyły bowiem dane z amerykańskiej gospodarki dotyczące sprzedaży detalicznej. Wprawdzie spadła ona w maju po raz pierwszy od 11 miesięcy, ale spadek ten (0,2 proc.) okazał się o ponad połowę mniejszy, niż szacowali ekonomiści.
Na rynki akcji nie miała dziś wpływu podjęta wczoraj wieczorem decyzja agencji Standard & Poor’s o obniżeniu ratingu Grecji do najniższego na świecie poziomu CCC. Rynki są niemal zgodne, że Grecji nijak nie uda się uniknąć ogłoszenia niewypłacalności, stąd ich obojętność. Dziś wieczorem sytuacją Grecji mają zajmować się unijni ministrowie finansów. Pod koniec sesji indeksy na głównych rynkach zachodnioeuropejskich rosły od 0,8 proc. (Londyn) do nawet blisko 2 proc. (Madryt czy Frankfurt). W Nowym Jorku wskaźniki zyskiwały natomiast od 1 proc. do 1,4 proc.
Zwyżce notowań akcji towarzyszyła poprawa koniunktury na rynku surowcowym. Miedź drożała w Londynie o 2,4 proc., do 9120 USD za tonę, a ropa naftowa Brent o 1,3 proc., do 120 USD za baryłkę, poziomu najwyższego od półtora miesiąca.