Rynki po zaakceptowaniu przez Unię Europejską drugiego pakietu pomocy dla Grecji szybko przeszły do dyskontowania kolejnego już pakietu, który w zależności od różnych założeń powinien pojawić się w ciągu kilku miesięcy lub kilku kwartałów. Niemniej jednak spokój został kupiony na jakiś czas. Pierwszym większym ryzykiem będą wybory parlamentarne w Grecji, a raczej, pierwsze miesiące po wyborach – gdyż rodzi się pytanie, czy wtedy greccy politycy ewentualnie nie zmienią zdania na temat uczestnictwa kraju w strefie euro (szczególnie że z każdym miesiącem dane makro w Grecji będą się mocno pogarszać).

W przyszłym tygodniu odbędzie się kolejny przetarg na długoterminowe refinansowanie banków europejskich przez ECB. Oczekiwania odnośnie do wielkości kolejnej transzy są dzisiaj w okolicach 500 mld euro, chociaż zaczęły już pojawiać się głosy, że będzie to już ostatni tego rodzaju przetarg (ponieważ generalnie tego rodzaju finansowanie istotnie „psuje" rynek w długim terminie). Rynki wiążą z tym przetargiem sporą nadzieję na kontynuację wzrostu, gdyż tak duży zastrzyk taniej płynności do sektora bankowego jest potocznie uważany za europejską wersję luzowania ilościowego. O ile poprawia sytuację samych banków i istotnie wpływa na rynki finansowe i wszelkiego rodzaju wskaźniki sentymentu, o tyle jego wpływ na realną gospodarkę nie jest już tak szybki i bezpośredni. Wczorajsze odczyty indeksów PMI dla strefy euro zdają się przypominać rynkowi o tym fakcie. O ile odczyty PMI dla całej strefy były w okolicach 0,5 pkt poniżej oczekiwań, o tyle odczyty dla gospodarki niemieckiej były już prawie 1,5 pkt poniżej oczekiwań. Raczej nie zmienia to faktu, że powinniśmy obserwować dalszą poprawę bądź stabilizację europejskich danych w najbliższych miesiącach. Z reguły dopiero odczyty rzędu 2–3 pkt poniżej/powyżej oczekiwań wywierają istotny wpływ na rynki finansowe.

O ile nie dojdzie w najbliższym czasie na rynku amerykańskim do większej korekty, o tyle w najbliższych tygodniach jest szansa na kontynuowanie wzrostu i testowanie przez WIG20 poziomów 2400 i wyżej. Rynek amerykański rośnie w praktyce bez większej korekty już ponad dwa miesiące. Nawet w 2010 roku, gdy S&P rósł w podobny nieprzerwany sposób w ramach drugiej rundy luzowania ilościowego, to w połowie trendu (listopad 2010) mieliśmy miesięczną korektę z maksymalnym spadkiem o około 4 proc. Jest też szansa, że w najbliższych dniach uwaga rynków przesunie się częściowo z Grecji na przetarg refinansowania banków przez ECB. Nawet jeżeli oczekiwania co do kolejnych przetargów tego typu będą maleć, to kolejny silny bodziec monetarny może poprawić nastroje na najbliższe tygodnie.