Tymczasem średnia przemysłowa Dow Jonesa jeszcze we wtorek ustanawiała kolejny historyczny rekord. Tym samym dostaliśmy klasyczny sygnał dywergencji pomiędzy obydwoma indeksami, który zgodnie z jednym z postulatów klasycznej „teorii Dowa" powinien stanowić sygnał ostrzegający przed potencjalną zmianą koniunktury gospodarczej w USA. Zgodnie z logiką tej koncepcji brak potwierdzenia nowych rekordów średniej przemysłowej ze strony średniej transportowej oznacza, że ruch wyprodukowanych towarów związany z handlem nimi zaczyna gasnąć, co za jakiś czas zostanie dostrzeżone przez przemysł, który zareaguje zmniejszeniem tempa produkcji.

Nie jest jasne, na ile ta archaiczna koncepcja stworzona w czasach, gdy Dow Jones Transportation Average składała się z akcji linii kolejowych, jest aktualna w dzisiejszych czasach, ale tego typu sygnał jest na tyle rzadki, że warto mu się przyjrzeć bliżej. Od końca XIX wieku sytuacja, w której nowy rekord DJIA i półroczne minimum DJTA odległe są od siebie o nie więcej niż pięć sesji, zdarzyła się jedynie dwukrotnie – 30 sierpnia 1999 r. i 20 stycznia 2000 r. De facto był to więc jeden rozwleczony w czasie sygnał ostrzegający przed 2,5-letnią bessą, która rozpoczęła się na Wall Street w marcu 2000 r. i która poprzedziła recesję w gospodarce USA w 2001 r.

Jeśli zliberalizujemy kryterium wzajemnej odległości tych sygnałów na DJIA i DJTA do dziesięciu sesji, to otrzymamy w okresie minionych 118 lat osiem takich sygnałów. Ich cechą wspólną jest to, że pomiędzy 39. a 67. sesją po sygnale DJIA zawsze była niżej niż w momencie generowania sygnału. Sygnał z tego tygodnia można więc potraktować jako sugestię, że za dwa–trzy miesiące średnia przemysłowa Dow Jonesa raczej będzie niżej niż obecnie. Projekcja uzyskana przez uśrednienie tych ośmiu historycznych sygnałów spada o ok. 12 proc. w ciągu następnych 19 miesięcy, co sugeruje, że tego typu sygnał rzeczywiście nie wróży zbyt dobrze cenom akcji w USA.

Jeśli poszukamy ścieżek DJIA i DJIA wokół tych ośmiu historycznych sygnałów najbardziej podobnych (w sensie wartości współczynnika korelacji) do zachowania obu indeksów z ostatniego roku, to otrzymamy sugestię, że obecna sytuacja jest najbardziej podobna do tej z końca lipca 1998 r. To wniosek ciekawy o tyle, że wtedy rynki były o kilka tygodni od szoku, jakim stało się bankructwo Federacji Rosyjskiej z sierpnia 1998 r. Skutkiem był sześciotygodniowy spadek wartości DJIA o 19,3 proc. w stosunku do lipcowego szczytu (DAX stracił wtedy do października aż 41,6 proc.). Obecna sytuacja jest potencjalnie podobna, bo w końcu nikt chyba raczej nie może z czystym sercem zagwarantować, że w ciągu najbliższych tygodni nie dotrze na rynki informacja o załamaniu się rozmów prowadzonych z rządem Grecji, czego prawdopodobnym skutkiem byłaby niezdolność Grecji do obsługi swego długu. Jest wątpliwe, czy średnia transportowa Dow Jonesa może coś sensownego „wiedzieć" na ten temat – zapewne jedynie reaguje na spowolnienie wzrostu gospodarczego w USA związane z wcześniejszym umocnieniem dolara. Niemniej sygnał jest ciekawy i losy tej dywergencji warto śledzić w najbliższym czasie.