Krystian Brymora, DM BDM

Po kilku słabszych sesjach w gronie w blue chips przyszło uspokojenie. Korekta na razie zatrzymała się w okolicach pierwszego wsparcia ok. 2200 pkt. Przypomnijmy, że zejście poniżej lutowego dołka (

CDM Pekao

Ogólny, globalny obraz rynków akcji od poniedziałku jest stabilny, w środę zmiany głównych indeksów giełdowych na świecie były mieszane przewagę, miały rynki zniżkujące, a dynamika cen akcji i indeksów giełdowych była mała. W porównaniu do wtorku bardzo nieznacznie poszerzyło się grono indeksów zwyżkujących, w większości dzięki giełdowym europejskim, ale poza tym obraz rynków w innych regionach niemalże nie uległ zmianie. Nieco większe zmiany nastąpiły na rynku FX, wczoraj nastąpił wyraźny wzrost siły USD i EUR, oraz lekki JPY, w efekcie USD umocnił się niemal do wszystkich pozostałych walut, EUR wzrosło do zdecydowanej większości, a zmiany JPY były mieszane i bliskie zbilansowania. Takie zachowanie trzech głównych walut rezerwowych wskazywało nie na wzrost awersji do ryzyka, ale na czynniki specyficzne, którymi wczoraj były opublikowane dane i wskaźniki makro, oraz wypowiedzi polityków, stabilny obraz rynków akcji jest tego potwierdzeniem. Umocnienie się USD było w pewnej mierze efektem popołudniowej publikacji bardzo optymistycznego, z punktu widzenia oceny stanu gospodarki USA, raportu ADP IS o przyroście etatów w lutym, który wyniósł 298 tys., czyli najwięcej od niemalże 3 lat. Jednak USD umacniał się od rana, co było pochodną wcześniejszych publikacji makro z Japonii ( PKB za 4 Q 2016 r.) i Chin (wyniki handlu zagranicznego. Umocnienie USD osłabiło rynek surowców, towarów i metali, wyjątkiem były Soft Commodities i część Agriculture Commodities. Lekkie ożywienie na giełdach europejskich wyróżniające je spośród giełd innych regionów było skutkiem dobrego zachowania sektora bankowego w efekcie wzrostu rentowności najbardziej wiarygodnych obligacji skarbowych strefy euro.

Remigiusz Lemke, DM mBank

Handel na rynku terminowym rozpoczął się wewnątrz strefy wsparcia 2191-2200. Początkowo obóz popytowy wykazał się sporą dozą determinacji, w rezultacie notowania skierowały się na północ mocnym, zdecydowanym ruchem. Wbrew temu, co można było oczekiwać, problemy pojawiły się już po pierwszej godzinie zmagań. Kupujący znacząco osłabli, a wzrastająca presja podaży w okolicy wtorkowych maksimów zastopowała dalszą aprecjację. Przez resztę sesji kurs FW20 oscylował wkoło MA200h, kończąc ostatecznie dzień wynikiem 2204. Od strony technicznej wczorajsze zmagania nie wnoszą wiele do sytuacji panującej na warszawskim parkiecie. Kontrakt w dalszym ciągu znajdują się w strefie odziaływania zgrupowania wsparć, lecz bez zamknięcia nad 2219, ciężko jest mówić o zakończeniu korekty spadkowej. Inaczej prezentuje się sytuacja w gronie warszawskich średniaków i maluchów. MWIG40 przełamał pułap 4800, co otwiera przestrzeń do dalszych spadków. Szansą dla kupujących na zanegowanie niekorzystnych sygnałów jest zamknięcie powyżej poziomu 4821. Znacznie poważniej wyglądają warunki panujące na wykresie sWIG80. Objęcie bessy z wtorku sprawia, że skala wzrostów potrzebna, aby poprawić obraz techniczny jest znacznie większa niż w przypadku drugiej linii. Pułapem, którego pokonanie pozwoli powrócić do wzrostowej koncepcji jest poziom 16614. Otoczenie zewnętrzne generuje niejednoznaczne sygnały, S&P500 i DJI zanotowały nieznaczne spadki, z drugiej zaś strony japoński Nikkei wraz z kontraktami na najważniejsze światowe indeksy przebywają nad kreską....

Piotr Kuczyński, DI Xelion

W USA środowa sesja była dość istotna z technicznego punktu widzenia, bo indeks S&P 500 zamykał we wtorek okno hossy i wymazywał euforyczną zwyżkę po orędziu prezydenta Trumpa. Dalszy spadek dawałby nadzieję niedźwiedziom, ale i tak ważne było to, co stanie się w kolejnym tygodniu, kiedy będą miały miejsce ważne wydarzenia. Środowe kalendarium wydaje się być pełne po brzegi. Już w nocy opublikowane zostały dane o handlu zagranicznym Chin. W ujęciu dolarowym eksport nieco spadł (o 1,3% - oczekiwano wzrostu o 10%), a import wzrósł o imponujące 38%. Problem w tym, ze dane dotyczyły miesiąca z początkiem roku chińskiego, a to zawsze zaburza dane. W USA opublikowany został raport ADP o zmianie zatrudnienia w sektorze prywatnym. W lutym zatrudnienie wzrosło o 298 tys. (oczekiwano 190 tys.). Dane o wydajność pracy i jej kosztach w USA w 4. kwartale pokazały, że wydajność wzrosła o 1,3% kw/kw (oczekiwano 1,5%), a koszty o 1,7% kw/kw (oczekiwano 1,6%). Dane o zapasach w hurtowniach pokazały spadek zapasów o 0,2% m/m (oczekiwano spadku o 0,1%). Indeksy na Wall Street od początku dnia krążyły wokół poziomu neutralnego. Bykom pomagał wzrost cen akcji sektora finansowego, a szkodził duży spadek ceny ropy (po raz dziewiąty raport o tygodniowej zmianie zapasów pokazał mocny wzrost). Te zmagania znowu zakończyły się niewielkim spadkiem (0,23%). W środę, dla odmiany, GPW zachowywała się dużo lepiej niż inne giełdy europejskie. Dotyczyło to jednak tylko dużych spółek, którym bardzo pomagał wzrost ceny akcji KGHM. WIG20 zyskiwał ponad pół procent broniąc się przed spadkiem i utworzeniem formacji podwójnego szczytu. Przed południem indeks WIG20 zaczął się osuwać, a pół godziny potem testował już linię poziomu neutralnego. MWIG40 tracił wtedy już blisko jeden procent. Po tym spazmie podaży indeks zaczął uparcie pełznąć na północ. Daleko nie dotarł. Na rynku zapanował marazm, a rozgrywka odłożona została na końcówkę sesji. W tej właśnie końcówce fixing podniósł WIG20, dzięki czemu zyskał on 0,56% i odsunął się od wsparcia. MWIG40 stracił jednak 0,88% potwierdzając sygnał sprzedaży. Nie przypuszczam, żeby zakończenie sesji na Wall Street miało dzisiaj wpływ na GPW. Kluczowy moment sesji przypadnie na godzinę 14:30 i konferencję Mario Draghiego, prezesa ECB. Nie bardzo wiem, czym mógłby zaskoczyć, ale gracze zawsze coś sobie w takiej konferencji prasowej znajdują. Dla byków najważniejsze jest, żeby indeks WIG20 nie spadł poniżej 1.900 pkt.