Mimo obiecującego początku indeksy w Warszawie miały wyraźny problem z obraniem kierunku notowań, poruszając się przez większość sesji wokół poziomów z poprzedniego zamknięcia. Niestety w samej końcówce notowań do głosu doszli kupujący, spychając wskaźniki pod kreskę. W rezultacie WIG20 zakończył dzień 0,4-proc stratą.
Tym razem inwestorzy zignorowali pozytywne nastroje przeważające na pozostałych europejskich rynkach akcji, choć trzeba zaznaczyć, że skala wzrostów nie była znacząca. Poza giełdą w Mediolanie zasięg zwyżek indeksów nie przekraczał 1 proc. Na tle pozostałych rynków Warszawa została wyraźnie w tyle.
Generalnie kupowaniu akcji nie sprzyjało przekonanie o podwyżce stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, która wydawała się przesądzona, biorąc pod uwagę solidne dane makro napływające z największej światowej gospodarki. Decyzję Fed inwestorzy poznali w środę wieczorem czasu polskiego, a więc już po zakończeniu handlu na europejskich giełdach. Dla rynków ważniejszą kwestią jest tempo w jakim należy się spodziewać kolejnych podwyżek w tym roku. Wszelkie sugestie odnośnie przyszłych zmian mogą mieć istotny wpływ na decyzje inwestorów.
Jeśli chodzi o krajowy parkiet, największym ciężarem dla indeksów okazały się banki z PKO BP i Pekao na czele. Negatywne nastawienie do sektora mogło mieć związek z informacją, że zarząd PKO BP zamierza zastosować się do wytycznych Komisji Nadzoru Finansowego, która zaleca, by nie wypłacać dywidendy z zysku osiągniętego w 2016 r. Na drugim biegunie, wśród drożejących walorów , wyróżniły się spółki paliwowe, które kontynuowały dobrą passę, rosnąc kolejną sesję z rzędu oraz PZU, wsparte lepszymi od oczekiwań wynikami za IV kwartał. Popyt uaktywnił się również na papierach LPP i Cyfrowego Polsatu.
Negatywne nastroje udziały się posiadaczom małych i średnich spółek. Większość walorów z szerokiego rynku zakończyła sesję pod kreską.