Piotr Neidek, DM mBank

Poniedziałkowa sesja prawdopodobnie przyniosła przełom na Wall Street. Indeks S&P500 wyrysował podażową formację tsutsumi, której dno wciąż nie domknęło luki hossy zatem można obawiać się o kontynuacje spadków na amerykańskim parkiecie. Wprawdzie kluczowym poziomem wsparcia na najbliższe dni jest 2547, czyli czwartkowe minimum, z którego zaczął się ostatni, wzrostowy impuls, jednakże średnioterminowe wykupienie sprawia, iż już teraz należałoby obawiać się dalszej deprecjacji. Po piątkowym close wskaźnik RSI_w osiągnął wartości ostatni raz widziane ponad 50 miesięcy temu a wskutek wczorajszego wysokiego otwarcia pojawiła się struktura zwana Szkieletem Sakata. Mowa jest o sekwencji świeczek o rosnących maksimach, które wpasowane są w impuls hossy i stanowią zapowiedź wyczerpania popytu. Ostatni raz tego typu układ miał miejsce w pierwszej połowie 2016.r. i jak się później okazało miesiąc kwiecień okazał się kluczowy dla byków. Spadkowy scenariusz dla Wall Street, jaki obecnie powstaje podczas analizowania wykresów S&P500, Nasdaq czy DJTA, ma prawo zaciążyć na europejskich giełdach w tym na GPW, gdzie nadal nie widać sygnałów kończących korektę. Wprawdzie WIG jak i WIG20 obroniły się nad linią trendu wzrostowego, to jednak ryzyko jej przełamania ze względu na sytuację na Wall Street sprawia, że gracze giełdowi powinni przygotować się na cięższe chwile nad Wisłą. Małe spółki wciąż tracą na wartości, średnie zaczynają ponownie słabnąć zaś blue chips z coraz większym problemem radzą sobie z lokalnymi oporami. Wszystko to sprawia, że WIG20 może nie utrzymać się nad kluczowym wsparciem 2422, jednakże dopóki close wypada powyżej tego poziomu, dopóty należałoby kibicować akcyjnym bykom.

Sprawdź narzędzie do analizy technicznej na parkiet.com

CDM Pekao

Początek kolejnego tygodnia przyniósł schłodzenie nastrojów na rynkach akcji, wczoraj zmiany głównych indeksów giełdowych na świecie były mieszane, a bilans rynków wzrostowych i zniżkujących był zbliżony do równowagi. Podobnie jak w piątek zmiany indeksów, poza pojedynczymi wyjątkami, były nieduże nie przekraczały ±1%. Wczoraj nie było wielu publikacji istotnych danych, ani wskaźników makro głównymi czynnikami, które wpływały na zachowanie rynków, był kryzys kataloński, wyniki weekendowych wyborów i referendów, oraz nadal czwartkowe uchwalenie przez Senat budżetu USA. Początek dnia na giełdach azjatyckich przyniósł mieszane zrównoważone zmiany indeksów, najmocniejszym rynkiem akcji w regionie była giełda tokijska zwyżkująca po wygraniu przez partię Liberalno-Demokratyczna urzędującego premiera Shinzo Abe przedterminowych wyborów w Japonii. Wygrana zapewnia kontynuację ultra-luźnej polityki monetarnej, oraz być może odejście od pacyfistycznej konstytucji sprzed 70 lat a więc wydatki zbrojeniowe. JPY zareagował na wyniki wyborów osłabieniem do zdecydowanej większości pozostałych walut. Z kolei EUR także było bardzo słabe, ale z powodu kryzysu politycznego w Hiszpanii, eskalacja konfliktu w tym plan rozwiązania katalońskiego parlamentu i dymisji lokalnych władz. Interesujące jest to, że giełda w Madrycie nie była wcale najsłabszym rynkiem na naszym kontynencie, zdecydowanie gorzej wypadła giełda w Atenach, główny indeks greckiej giełdy Athens General Composite zniżkował wczoraj o 1,96% i znalazł się na poziomie najniższym od trzech miesięcy, co było efektem przeceny greckich banków. Pomimo umocnienia USD rynek surowców towarów i metali zachowywał się dosyć dobrze, drożała ropa WTI i gaz ziemny, metale kolorowe, oraz zboża. Zakończenie dnia na giełdach amerykańskich było negatywne, zdecydowanie przeważały rynki zniżkujące. Początek dnia na giełdach azjatyckich przynosi mieszane zmiany głównych indeksów w regionie.

Adrian Górniak, DM BDM

Poniedziałkowa sesja miała na GPW dwa oblicza – blue chipy znalazły się pod kreską (choć tutaj ponad połowa podmiotów zamknęła się na czerwono),z kolei po raz kolejny słabo notowania zakończyły sWIG80 i mWIG40. Dosyć spokojnie było w Europie, z kolei za oceanem główne indeksy zaliczyły spadki. Dzisiejsze kalendarium będzie wypełnione odczytami PMI dla największych gospodarek, sądzę jednak, że uwaga inwestorów jest już zwrócona w stronę EBC i czwartkowej konferencji, która będzie miała miejsce po publikacji decyzji ws .stóp procentowych. W USA rozpędza się sezon wyników kwartalnych – co ciekawe analitycy spodziewają się wzrostu zysków spółek z S&P500 tylko o 2,6%, a póki co 76% podmiotów, które opublikowały raporty kwartalne przebiło konsensus. W kraju nieco zamieszania może wprowadzić wypowiedź Beaty Szydło, która stwierdziła, że w ciągu kilkunastu dni poinformuje o zmianach w rządzie. Odchodząc od polityki, póki co nastroje są stonowane, co potwierdzają kontrakty terminowe. WIG20 wyhamował ze spadkami, a najbliższym mocnym wsparciem jest poziomi 2425 pkt.

Piotr Kuczyński, DI Xelion

Wall Street rozpoczęła tydzień z pustawym kalendarium, ale jednocześnie tydzień z lawiną wyników kwartalnych spółek. Nic dziwnego, że inwestorzy byli bardzo ostrożni. Umiarkowanie dobre nastroje panujące na giełdach europejskich (powodem przede wszystkim słabe euro) niespecjalnie wspomagały Wall Street, dla której mocny dolar wcale nie jest dobra informacją. Na rynek akcji oprócz mocnego dolara nieznacznie negatywnie wpływało to, że przed sesją raport kwartalny opublikował Halliburton. Jego akcje taniały, bo przedstawił negatywne prognozy. Taniały również akcje General Electric, któremu akcjom wiele firm obniżyło rekomendacje z powodu opublikowanych w piątek słabych wyników kwartału. Spadki cen spółek sektora przemysłowego (wpływ Halliburton i GE) ważył na rynku, ale inne sektory ratowały indeksy przed tąpnięciem. Po niewielkim wzroście w poniedziałek indeksy osuwały się i w końcu zabarwiły się na czerwono. Końcówka sesji była bardzo słaba – S&P 500 stracił 0,4%, a NASDAQ 0,64%. Jak na korektę to niewiele, ale była to pierwsza sesja od wielu dni, kiedy to kupowanie spadków nie zagrało. Nie należy jednak już zakładać, że to jest początek większej korekty. GPW rozpoczęła poniedziałkową sesję od niewielkiego wzrostu WIG20. Po dwóch godzinach, kiedy indeksy na innych giełdach ospale ruszyły na północ, a u nas doszło do wymiany pakietowej na akcjach Pekao (około 250 mln zł.), WIG20 zaczął się wspinać. MWIG40 jednak spadał. Po tym wzroście, mimo tego, że indeksy na innych giełdach zaczęły całkiem wyraźnie rosnąć, WIG20 zaczął się osuwać. Dotarł w pobliże poziomu neutralnego i znowu w przeciwfazie do innych giełd, gdzie indeksy osuwały się, WIG20 zaczął rosnąć. Te dziwne ruchy skończyły się właściwie na niczym, czyli na wzroście WIG20 o 0,32%, co było niczym więcej jak kosmetyczna korektą po ostatnich spadkach. MWIG40 stracił 0,78% umacniając sygnały sprzedaży. Wczorajsza sesja na Wall Street z pewnością naszym bykom nie pomoże, ale i niespecjalnie zaszkodzi, bo nasz rynek najczęściej ostatnio porusza się niezależnie od tego, co dzieje się na innych giełdach. Być może jednak to raporty kwartalne spółek amerykańskich i raporty makro publikowane w USA pokażą rynkom kierunek, któremu tym razem GPW się nie oprze.