Do poziomu 14 000 pkt jest przysłowiowy rzut kamieniem, a skala spadku, licząc od kwietnia, sięga już 15 proc. Wprawdzie w środę liderzy sesyjnych zwyżek pochodzili właśnie z portfela maluchów (po południu: Eko Export +19 proc., XTB +9 proc., Braster +7 proc.), ale to nie uchroniło indeksu przed pogłębieniem dołka trendu. Segment jest słaby i mimo lokalnego wyprzedania brak sygnałów do zmiany panującej tendencji. Wsparcia pękają zbyt łatwo, by oczekiwać szybkiego odbicia.
Środa przyniosła odreagowanie w segmencie średnich spółek. Zatrzymanie spadku CD Projektu i zwyżki pozostałych czołowych udziałowców portfela (ING, Millennium, Kruk) pozwoliły na wzrost indeksu do 4760 pkt. Gdyby ruch ten zainicjował powrót do 5000 pkt, fala ta wpisywałaby się w trwającą od marca szeroką konsolidację.
W środę nie popisały się duże spółki. Wprawdzie początkowa faza sesji przyniosła wzrost WIG20 do 2466 pkt, ale w drugiej połowie cały ten dorobek został zaprzepaszczony. Znów słabo wypadła końcówka i w efekcie WIG20 zyskał tylko 0,06 proc., pozostając przy poziomie 2449 pkt. Najbliższe wsparcie znajduje się przy 2420 pkt. Jego przebicie oznaczać będzie, że przerwana zostanie sekwencja coraz wyższych dołków w trendzie wzrostowym, co byłoby mocnym argumentem za większym schłodzeniem nastrojów wśród fanów blue chips.
Drugi dzień z rzędu wyraźną przewagę w sesyjnych statystykach mają spółki wyznaczające nowe roczne minima. W środę zrobiło to 25 emitentów, w tym m.in. Amica, Zastal i Trakcja. Dla porównania na analogicznym szczycie znalazły się notowania akcji tylko pięciu firm: Esotiq, Uniwheels, Grodno, CEZ i IM Company. Wartość obrotów na szerokim rynku warszawskiej giełdy wyniosła 830 mln zł. Największe obroty generował handel akcjami Pekao i PZU.