To jeden z najlepszych wyników w trakcie hossy rozpoczętej w 2009 r., a zarazem już dziewiąty rok tej hossy. Co dalej? Według wyliczeń Bespoke Investment Group amerykańscy stratedzy rynkowi oczekują średnio rzecz biorąc, że w tym roku S&P 500 urośnie o 6,7 proc. i dotrze do pułapu około 2850 pkt.
A jak te prognozy sprawdzały się historycznie? Co ciekawe, przed rokiem stratedzy według Bespoke zdecydowanie nie doszacowali skali zwyżki indeksu w 2017 r. Okazała się aż o prawie 14 pkt proc. lepsza od oczekiwań.
Co więcej, rynek zachowywał się lepiej od tzw. konsensusu prognoz aż w siedmiu spośród dziewięciu lat obecnej hossy. Nie jest to jednak domena tylko ostatnich lat. Podobnie było w trakcie poprzedniej hossy, w latach 2003–2007.
Czy oznacza to, że analitycy wielkich amerykańskich banków inwestycyjnych i brokerów są notorycznymi pesymistami? Obraz sytuacji diametralnie się zmienia, gdy spojrzymy na... bessy. W tych latach, które były słabe (przyniosły spadek S&P 500), prognozy strategów ZAWSZE okazywały się o wiele zbyt optymistyczne. Najbardziej skrajnym przypadkiem był rok 2008, gdy projekcje okazały się za wysokie o prawie... 50 pkt proc. (!).
Wygląda więc na to, że te prognozy należy traktować z przymrużeniem oka. Stratedzy zza oceanu – przynajmniej jako grupa – w trakcie hossy z reguły nie doszacowywali tempa zwyżek, a jednocześnie NIGDY nie potrafili przewidzieć nadejścia bessy.