Kluczowy opór w zasięgu byków

Poranek maklerów: prezentujemy komentarze analityczne rodzimych brokerów. Jak zmieniła się sytuacja na rynku po piątkowej sesji i ubiegłym tygodniu, i co nas może czekać w poniedziałek?

Publikacja: 23.07.2018 09:16

Kluczowy opór w zasięgu byków

Foto: AFP

Krzysztof Pado, analityk DM BDM

parkiet.com

Ostatnia sesja ubiegłego tygodnia stała pod znakiem znacznego odbicia naszych bluechipów. WIG20 zamknął się na poziomie 2182,9 pkt, co oznaczało wzrost o 1,7%. Zdecydowanie wyróżnialiśmy się na tle największych rynków  zagranicznych, które kończyły piątek spadkami (DAX zniżkował o -1,0%, a S&P500 o -0,1%). Technicznie na razie wpisujemy się w zakres ruchów z ostatniego miesiąca. Do lipcowego lokalnego maksimum jest jednak już dość  blisko (2195 pkt). Do złamania obowiązującego od kilku miesięcy trendu spadkowego byłoby potrzebne jednak  wyjście dopiero ponad 2287 pkt, a najlepiej ponad 2333 pkt. Najbliższym wsparciem pozostają okolice 2100 pkt - czerwcowe minimum jest na 2097 pkt. Dziś rano nastroje na rynkach są lekko spadkowe. Kontrakty na DAX tracą ok. 0,5%. Bez większych zmian notowane są ich odpowiedniki na S&P500. O ponad 1% zniżkuje japoński Nikkei225, na lekkich plusach są z kolei indeksy w Chinach. Kalendarz makro jest dziś dość ubogi, o 16:00 pojawią się dane o sytuacji na wtórnym rynku nieruchomości w USA za czerwiec. Kolejne dni w tym tygodniu będą pod tym względem już dużo ciekawsze. Poznamy sporo wskaźników wyprzedzających, decyzje z posiedzenia EBC czy wstępny odczyt PKB z USA za 2Q'18. Na środę przewidziane jest spotkanie Trump-Juncker, które może okazać się ważne w kontekście europejskiego sektora automotive. Na naszym parkiecie pojawią się w kolejnych dniach wyniki pierwszych banków za ten okres.

Piotr Neidek, analityk DM mBanku

Już od czterech tygodni warszawskie indeksy giełdowe pozostają na tych samych poziomach utrudniając tym samym ustawienie się do rynku, który ewidentnie wszedł w tryb wakacyjny. WIG20 nadal nie ma sił na wydostanie się tygodniowymi cenami close powyżej psychologicznej bariery 2200 punktów a piątkowa próba poprawienia lokalnej sytuacji okazała się nieudolna. Wprawdzie na dziennym wykresie uwidoczniła się świeczka zwana marubozu zamknięcia, to jednak jej umiejscowienie oraz sąsiedztwo sprawia, że trudno uznać ją za stabilny sygnał. To, co byki mogą z niej wyciągnąć to poziom wsparcia na dzisiejszą sesję, mianowicie kluczowym wsparciem na pierwszą sesję przedostatniego tygodnia lipca jest pułap 2138 i na tej wysokości – w przypadku cofnięcia się linii frontu bull/bear - należałoby oczekiwać wyraźniejszej kontry popytu. Oporem na najbliższe kilka godzin handlu pozostaje poziom 2.2k, który ma prawo nęcić posiadaczy długich pozycji, jednakże patrząc na otoczenie zewnętrzne trudno pozostać średnioterminowym optymistą. O ile krótkoterminowo możliwe są krótkie zrywy popytu, to jednak analizując położenie takich indeksów jak sWIG80, mWIG40 oraz WIG względem kluczowych wsparć oraz ich relacje z MA200d jak i tygodniowymi EMA, wnioski nie są korzystne dla akcjonariuszy. Pocieszeniem dla zwolenników kupowania akcji może być fakt wyhamowania aprecjacji USDPLN oraz jankeskich bondów oraz ucieczka do przodu DJIA, jednakże słabo zachowujący się DAX oraz neutralne zachowanie się MSCI EM jak na razie nie pozwalają z optymizmem zapatrywać się w przyszłość.

Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion

Przez dwa tygodnie (od 7.07) byłem na urlopie, więc poniżej, w dużym skrócie, postaram się przedstawić kwintesencję tego, co w tym okresie wydarzyło się na giełdach akcji.

Można powiedzieć, że w USA kontynuowana była walka między dobrymi nastrojami, wynikającymi z publikacji raportów kwartalnych przez spółki, a obawami wynikającymi z rozwijającej się wojny handlowej między USA i resztą świata (przede wszystkim na linii USA - Chiny).

Zyski spółek z indeksu S&P 500 są wyższe o około 20. procent w porównaniu do tych sprzed roku, co pomagało bykom w wygenerowaniu nowych rekordów na indeksie NASDAQ i w podnoszeniu indeksu szerokiego rynku S&P 500. Gracze wydają się nie doceniać zagrożeń, które dla światowego wzrostu niesie zmiana polityki celnej USA.

Dla porządku jednak należy przypomnieć, że po pierwsze są również opinie zgodnie z którymi zwyżki indeksów były nieduże dlatego, że inwestorów jednak rozwój sytuacji niepokoił. Po drugie zaś pojawia się wiele komentarzy, w których autorzy twierdzą, że rynki zdecydowanie nie doceniają zagrożeń. Jestem po stronie tych ostatnich opinii.

Dwa tygodnie temu Donald Trump zatwierdził listę towarów chińskich na kwotę 200 mld USD, które mają zostać obłożone wysokimi cłami. W następnym tygodniu zagroził obłożeniem cłami całego importu z Chin i zdenerwował się tym, że Chiny osłabiają juana. To osobny temat, którego tutaj nie poruszę, ale faktem jest, że chiński rząd i bank centralny bronią się przed cłami osłabiając swoją walutę.

Rynki wydawały się w ogóle nie przejmować listą towarów do oclenia, ale powody były dość oczywiste. Cła mają wejść w życie we wrześniu, a to daje sporo czasu na negocjacje. Co prawda Chiny twierdzą, że one się nie toczą, ale pojawiają się też z ich strony pogłoski sugerujące prace nad uzyskaniem porozumienia. Graczy cieszyło to, że rząd chiński nie odpowiedział natychmiastowymi retorsjami na listę Trumpa. Rynki starały się więc „zapomnieć" o wojnie handlowej i reagować na wyniki spółek.

Pomagał im też Jerome Powell, szef Fed, który podczas cyklicznego wystąpienia przed komisjami Senatu i Izby Reprezentantów przedstawił bardzo różowy obraz gospodarki USA. Można powiedzieć, że niektórzy szefowie banków centralnych ryzykują swoją wiarygodność przedstawianiem wieloletnich prognoz, które z olbrzymim prawdopodobieństwem się nie sprawdzą.

W Polsce prezes Glapiński mówi o niskiej inflacji i stopach procentowych nawet do 2020 roku. W USA Jerome Powell mówi o „wieloletnim" rozwoju gospodarki amerykańskiej z niską inflacją i wysokim zatrudnieniem. Kto chce niech wierzy. Zagrożeń jest tyle, że takie prognozy wydają się być niezwykle ryzykowne.

Ja specjalnie bym się nie cieszył brakiem natychmiastowej chińskiej odpowiedzi na listę Trumpa. Chiny nie mogą odpowiedzieć podobnymi jak USA posunięciami z prostego powodu – import USA z Chin to ponad 500 mld USD, a import Chin z USA jest około czterokrotnie mniejszy. Państwo Środka musi przygotować strategię złożoną nie tylko z ceł. Pisałem już o tym parę tygodni wcześniej.

Na miejscu inwestorów na Wall Street niepokoiłbym się nie tylko cłami, ale i ogólną sytuacją polityczną. Po spotkaniu Trump – Putin w Helsinkach w USA rozpętała się prawdziwa burza. Miałem codziennie okazję widzieć jak media niesprzyjające prezydentowi Trumpowi oceniają ten szczyt. Padały słowa „zdrada", „prezydent w rękach Rosji" i tym podobne.

Liberalne media uważają, że Rosja może mieć jakiegoś haka na Donalda Trumpa i dlatego jego zachowanie było takie, jak cały świat obserwował. Nawet telewizja FOX i niektórzy Republikanie zaczynają się niepokoić. Naród amerykański jest zaś bardzo podzielony. 79% Republikanów uważa, że prezydent dobrze wypadł w Helsinkach, a 91% Demokratów, że to była katastrofa.

Dlaczego sytuacja jest naprawdę groźna? Nawet nie dlatego, że prezydent USA może być prorosyjski. Przede wszystkim dlatego, że opinie negatywne (a jest ich naprawdę potężna ilość) rozwścieczają Donalda Trumpa. Mając poparcie Republikanów i dobrze zachowującą się Wall Street (to też odbierze jako poparcie) będzie chciał kolejnymi swoimi posunięciami zasłonić, wymazać ten dziwny szczyt w Helsinkach.

W końcu tygodnia Trump wszedł w buty prezydenta Erdo?ana twierdząc, że Fed działa na niekorzyść gospodarki ponosząc stopy, a dolar jest zbyt silny. Wynik tych wypowiedzi widzieliśmy w piątek (osłabienie dolara). To jednak jest tylko niewiele znacząca słowna interwencja. Prawdziwe zagrożenie niesie polityka protekcjonistyczna tego prezydenta. Skutki zobaczymy najpóźniej we wrześniu. Caveat emptor!

A co u nas? GPW przez dwa tygodnie stała w miejscu i dopiero w piątek, wbrew temu, co widać było na giełdach europejskich, gdzie indeksy spadały, pojawiła się znacząca zwyżka WIG20 (1,68%), dzięki czemu wygenerowany został sygnał kupna. GPW uwielbia takie dziwne metamorfozy. Teoretycznie piątkowe osłabienie dolara i interwencja Ludowego Banku Chin na rynku juana (zahamowane osłabienie) pomagały rynkom rozwijającym się, na czym skorzystała GPW, ale pamiętać trzeba, że lato się skończy, a wrzesień może być dla giełd bardzo trudny.

Giełda
Marazm w Warszawie, nerwowo w USA. Złoty zyskuje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
Tydzień w korekcie
Giełda
Mocne wyniki Broadcom wspierają spółki technologiczne
Giełda
Rajd św. Mikołaja - rynkowa okazja czy bajka?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Giełda
WIG20 znów w dół. Tym razem przez CD Projekt
Giełda
Rok cyklu prezydenckiego