Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion
Wall Street oczywiście nie przejmowała się tym, co trapiło Europę (niepewność dotycząca warunków Brexitu, zawirowania we Włoszech). Gracze mogli się jednak zacząć przejmować pogłoskami dotyczącymi części spółek sektora FAANG – mówi się o rozbiciu części tych spółek na mniejsze jednostki (podobnie jak swego czasu zrobiono to z telekomami).
Nic z tych rzeczy. Rynek był bardzo spokojny. Właściwie tak jakby powiedział: nas wasze problemy (prawie) nie interesują. Co oczywiście jest błędnym stanowiskiem, ale rynki czasem są ślepe. Jeśli chodzi o problemy spółek FAANG to najpewniej gracze po prostu nie wierzą, że coś tym spółkom może zagrozić (znowu błąd poznawczy). Problemy Argentyny i Turcji też gracze w USA lekceważą.
Jak zwykle w czwartek, w USA opublikowany został tygodniowy raport z rynku pracy. Dowiedzieliśmy się, że w tym okresie złożono 213 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekiwano 214 tys.). Średnia 4. tygodniowa dla tych danych spadła. Raport o dochodach/wydatkach Amerykanów pokazał, że dochody wzrosły o 0,3% m/m, a wydatki o 0,4% m/m (oczekiwano odpowiednio wzrostu o 0,4/0,3%).
Ponad jeden procent zyskała ropa – nie wróciła jednak jeszcze nad linię trendu wzrostowego. Powodem zwyżki była wypowiedź Iranu, który ostrzegł, że jeśli nie będzie mógł sprzedawać ropy to zablokuje jej sprzedaż z regionu Zatoki Perskiej.
Wall Street rozpoczęła sesję od niewielkich spadków indeksów, ale bardzo szybko popyty wszedł do gry. Indeksy wróciły w okolice poziomu neutralnego – S&P 500 nieco poniżej tego poziomu, NASDAQ nieco powyżej. Sesja zakończyłaby się zapewne przynajmniej bez zmiany indeksów, gdyby nie prezydent Trump (ile razy będę to jeszcze pisał?).