Kamil Cisowski, analityk DI Xelion

Wczorajsza sesja w Europie przebiegła w sposób, który sugerowało zachowanie długu i złota. Wprawdzie dzień rozpoczął się od drastycznej wyprzedaży, a przeceny indeksów sięgały w krytycznym momencie 2,5-3,0%, ale następnie rozpoczęło się równie silne odbicie, po którym Frankfurt był jedynym rynkiem minimalnie pod kreską. Włoskie FTSE zyskało nawet 1,4%, a IBEX 0,7%. Znacznie słabiej poradziła sobie Warszawa. WIG20 także był w okolicach godziny szesnastej na plusie, ale dodatkowa podaż na zamknięciu zepchnęła go 0,6% w dół. mWIG40 spadł o 0,7%, a sWIG80 o 0,1%. Sesja amerykańska okazała się rozczarowaniem. Krótko po zamknięciu się rynków europejskich indeksy, notujące wówczas wyraźne wzrosty, zaczęły się osłabiać. Walka S&P500 o wyjście na plus trwała do samego końca, ale główny indeks stracił finalnie 0,4%, jedynie NASDAQ zamknął się 0,2% nad kreską. Pomimo uspokajających występów prezydenta stopniowo narastały obawy o rozszerzenie epidemii, pojawił się też pierwszy przypadek nieznanego pochodzenia, a przez to sugerujący możliwość istnienia nierozpoznanego do tej pory ogniska choroby. Na wyobraźnię amerykańskich inwestorów mogła oddziaływać też sytuacja na innych rynkach – pierwszy przypadek COVID-19 w Brazylii doprowadził do niekontrolowanej paniki, która wywołała siedmioprocentową przecenę Bovespy. Nawet gdyby w nocy nie napłynęły kolejne złe informacje, zamknięcie w USA byłoby zapewne sygnałem zbliżającej się kolejnej fali spadkowej. Nikkei straciło dziś 2,1%, ale reszta indeksów azjatyckich jest relatywnie spokojna, KOSPI spada w momencie pisania komentarza o 1,1%, a Hang Seng o 0,6%. Kuriozalne jest, że pomimo paraliżu chińskiej gospodarki Shanghai Composite przez długi czas znajdował się na plusach, a obecnie oscyluje wokół zera. Ciężar spadków przenosi się niestety na Europę, a nasza wczorajsza teza o możliwości powrotu WIG20 powyżej 2000 pkt. przed końcem tygodnia odeszła zapewne do przeszłości, znacznie bardziej prawdopodobny stał się teraz test 1800 pkt. Niemiecki minister zdrowia ostrzegł właśnie, że najważniejsza gospodarka Unii znajduje się „na początku epidemii" w miarę jak testowane są dziesiątki osób, które miały kontakt z wirusem. Potwierdzonych przypadków u naszego zachodniego sąsiada jest na razie 27, we Włoszech już 453. Notowania kontraktów futures na DAX tracą ponad 2%, na S&P500 około 1%. O ile w USA może dojść do ponownej próby wzrostów nawet dziś czy jutro (oczywiście w przypadku jakichś pozytywnych informacji), trudno oczekiwać wyraźniejszej stabilizacji sytuacji na GPW wcześniej na niż w poniedziałek. Obawy budzi też potencjalna reakcja giełdy na pierwsze zachorowania w Polsce, które zapewne się nieuchronnie zbliżają, w miarę jak lista krajów na kontynencie, które już je zidentyfikowały, szybko się powiększa.

Zespół analiz BM Alior Banku

Wczorajszy dzień za oceanem zaczęła się od kontynuacji spadków głównych indeksów, lecz dynamika spadków do końca sesji traciła na sile. Inwestorzy analizują dane dotyczące rozwoju epidemii na świecie. Pomimo obaw związanych z zakłóceniem łańcucha dostaw do amerykańskich fabryk rosły po około 3% notowania kursów spółek Nvidia i Micron. Warto zauważyć również, że indeks VIX obrazujący zmienność wzrósł do poziomu 27,5 punktów, który był widoczny pod koniec stycznia- gdy były pierwsze wzmianki o koronawirusie. Jeżeli chodzi o dane makro to wczoraj pozytywnie zaskoczyła rynek informacja dotycząca styczniowego wolumenu sprzedaży nowych domów, która wyniosła 764 tys. i była wyższa o przeszło 7 % od oczekiwań. Danymi makro, które mogą dzisiaj wpłynąć na notowania będzie publikacja styczniowych danych o zamówieniach na dobra trwałe, dynamika PKB za IV kwartał i wnioski o zasiłek dla bezrobotnych. Na polskim parkiecie kontynuacja spadków. Wśród blue-chipów najmocniej traciły na wartości akcje PGE, Lotosu, Orange i KGHM. Spadek na KGHM może być pokłosiem informacji nt. zawarcia ze związkami porozumienia dotyczącego wzrostu o 6% płac poczynając od stycznia 2020 roku. Sesję spadkową zaliczył również Play, którego zysk netto za IV kwartał 2019 roku był niższy od oczekiwań. Dzisiaj rano wyniki za IV kwartał opublikował bank Pekao, którego zysk netto wyniósł 684,4 mln zł wobec konsensusu 669,6 mln zł. Natomiast w przeciwnym kierunku poruszały się walory spółki CCC, której kurs po zaznaczeniu w pierwszej połowie sesji minimów na 78 zł do końca sesji odrobił straty i zamknął notowania na 1,7% plusie. W tym samym kierunku podążały akcje Budimeksu, które po podaniu przez spółkę szacunków wyników za 2019 rok zwyżkowały przeszło 4%.

Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku

Ponownie wygranym nad Wisłą okazał się indeks sWIG80, który wprawdzie stracił na wartości względem poprzedniego dnia, jednakże skala deprecjacji vs słabość szerokiego rynku oraz kształt wyrysowanej świeczki wspierają najmniejsze z byków. Na dziennym wykresie pojawiła się biała świeczka z długim cieniem zachodzącym na długoterminową strefę wsparcia, co może mieć pozytywne przełożenie na kolejne dni marca. Jest to już drugi test strefy 12.2k a biorąc pod uwagę fakt, iż zniesienie 50% listopadowo-lutowych wzrostów zostało przetestowane zachodzi realna możliwość wyhamowania deprecjacji. Za wcześnie jest jednak na to aby oczekiwać wzrostów na trzeciej linii GPW, gdyż otoczenie zewnętrzne nadal ma problemy z atakiem niedźwiedzi, niemniej jednak siła maluchów pozytywnie wpływa na ocenę Big Picture. Gdyby jednak okolice 12200 nie sprawdziły się jako wsparcie, wówczas na celowniku powinien pojawić się pułap 12k, wokół którego znajdują się ważne defensywne pułapy. Problemy nadal ma jednak WIG20, który nie zatrzymał się na wysokości szczytów'16.r. i po przełamaniu 61.8% zniesienia zwyżki z okresu 2016 – 2018.r. otworzył sobie drogę na 1857. Nie oznacza to jednak, że niedźwiedzie mają wszystkie atuty w łapach, gdyż podczas wczorajszej sesji udało się wyrysować świeczkę równowagi i jeżeli dzisiaj WIG20 zdołałby nie schodzić poniżej 1906 wówczas pojawi się szansa na wyhamowanie spadków. Jak na razie otoczenie zewnętrzne nie zachęca do podjęcia się odważnego zadania w postaci zebrania z rynku przecenionych akcji, jednakże jeżeli w ciągu dnia notowania jankeskich kontraktów uspokoją się, wówczas i na Starym Kontynencie sentyment do akcji powinien się poprawić.