Kamil Cisowski, analityk DI Xelion
Poniedziałkowa sesja bardzo namacalnie pokazała inwestorom różnice między rynkiem amerykańskim i europejskim. Zważywszy, że w piątek akcje amerykańskie taniały w sposób umiarkowany, generując odbicie w ostatnich godzinach handlu, w godzinach porannych kontrakty futures wskazywały, że to bardziej poturbowana Europa jest faworytem, by zamknąć dzień na większych plusach. Odczyty PMI z kontynentu, wyższe od oczekiwań, wzmocniły oczekiwania na starcie sesji, choć podkreślaliśmy ich niską wartość (konstrukcja wskaźnika utrudnia mu poprawne wskazanie sentymentu przy szokach podażowych, znacznie lepiej interpretując wahania popytowe). Efekty były niezwykle krótkotrwałe, jeszcze przed godziną dziesiątą indeksy zaczęły redukować wzrosty, by przed południem znaleźć się na minusach, a o trzynastej na dziennych minimach, które oznaczały wyraźne straty. Pretekstem do wyprzedaży było silne cięcie prognoz globalnego wzrostu OECD w 2020 r. (z 2,9% do 2,4%) oraz wzrost zarażeń w Iranie o połowę, do 1501. To drugie nie mogło być zaskoczeniem – wskazywaliśmy już na początku ubiegłego tygodnia, że raporty z Teheranu o ofiarach śmiertelnych bardzo jasno wskazują, że skala epidemii w kraju jest poważna, a przekaz informacji mógł być opóźniony z powodu wyborów. Może to słono kosztować władze, gdy na sile przybiorą zarzuty, że nie dopełniły obowiązków.
Na ponad procentowych plusach zamknęło się brytyjskie FTSE100, ale już DAX stracił 0,3%, a włoskie FTSE MiB 1,5%, więc jeśli można mówić o odbiciu to tylko bardzo anemicznym, które i tak nie byłoby możliwe, gdyby nie dobre zachowanie giełdy amerykańskiej na starcie sesji. Relatywnie dobrze poradziła sobie GPW, WIG20 zyskał 2,2%, mWIG40 1,1%, a sWIG80 0,6%. Liderem zwyżki było Dino (notabene w USA bardzo silnie zyskiwały wczoraj lokalne sieci handlowe, panika robienia niepotrzebnych zapasów żywności może być dla nich korzystna), najwyższe kontrybucje wniosły PKO BP oraz Orlen. Obroty pozostawały bardzo wysokie, w miarę ich normalizacji powinniśmy zobaczyć powrót relatywnej siły małych i średnich spółek.
Zachowanie Wall Street trudno określić inaczej niż jako pokaz siły. Po szalonych zakupach w końcówce handlu S&P500 wzrosło o 4,6%, a NASDAQ o 4,5%. Liczba potwierdzonych przypadków wirusa w USA dopiero osiągnęła trzy cyfry, więc tematem numer jeden na dziś i jutro stanie się tzw. „super wtorek”, który może zdecydować o losach nominacji prezydenckiej Partii Demokratycznej. Po prawyborach w Karolinie Południowej momentum jest po stronie J. Bidena, wokół którego koncentrują się próby zatrzymania Bernie’go Sandersa. Po P. Buttigieg’u swoją rezygnację i poparcie dla byłego wiceprezydenta ogłosiła A. Klobuchar. Kwestią czasu wydaje się zakończenie kampanii E.Warren. Wielką zagadką pozostaje, jak wypadnie dziś M. Bloomberg, który wydał na kampanię setki milionów dolarów z własnych pieniędzy, ale mógł ją przegrać już jakiś czas temu bardzo słabym występem w pierwszej demokratycznej debacie. Nie jest wykluczone, że z długiej stawki pod koniec tygodnia w wyścigu pozostanie dwóch kandydatów. B. Sanders stanie wówczas przed kolejną konfrontacją z całą demokratyczną machiną w USA. Jeżeli dzisiaj umocni się na fotelu faworyta w walce o nominację, w Nowym Jorku powinniśmy zobaczyć kolejną falę nerwowości w dalszej części tygodnia.
Rynki azjatyckie znajdują się dziś w większości na plusach, wyjątkiem jest Nikkei. Dominująca narracja wokół Chin jest taka, że epidemia wygasa, co stymuluje giełdy w Hong Kongu i Szanghaju. Spodziewamy się ich bolesnego przebudzenia, gdy okaże się, że marzec zapewne nie przyniesie nie tylko olbrzymiego odbicia produkcji, ale wręcz dalsze problemy. Dane o wysokiej częstotliwości wskazują obecnie, że aktywność gospodarcza w Chinach pozostaje około 30% poniżej wzorca z ubiegłego roku.
Europa podejmie dziś drugą próbę oddalenia się od minimów, ale sytuacja pozostaje napięta. W kontekście panicznych materiałów w mediach warto zwrócić uwagę, że liczby nowych zarażeń na kontynencie pozostają stonowane, a czas działa na naszą korzyść. Istnieje realistyczny scenariusz, w którym głównym kosztem koronawirusa w UE pozostanie ograniczenie ruchu turystycznego i nie dojdzie do wstrzymywania produkcji na większą skalę.