Licząc do końca wakacji, tegoroczna stopa zwrotu WIG20 jest ponadprzeciętnie dodatnia (+20 proc.), więc przy okazji warto też zbadać zależności sezonowe dla lat, w których okres od stycznia do sierpnia przynosił zwyżkę. Nasuwa się bowiem przypuszczenie, że po wzrostowych pierwszych ośmiu miesiącach roku może nastąpić zjawisko równania do średniej.
Okazuje się jednak, że dla tak zbudowanego wykresu sezonowego efekt mocnych ostatnich czterech miesięcy roku jest jeszcze wyraźniejszy. Przy tym jeśli wyjąć z ogólnej statystyki pięć przypadków lat, które w okresie styczeń–sierpień miały najwyższą stopę zwrotu (9–29 proc.), aż cztery z nich pokazały w dalszej części roku zwyżkę przeciętnie wynoszącą niebagatelne 13 proc. Z tego zestawienia na niekorzyść wyróżnia się jedynie rok 2017, kiedy po kulminacji z końca sierpnia WIG20 stabilizował się aż do grudnia. Choć może się wydawać, że ten pojedynczy przypadek nie powinien zmieniać ogólnej pozytywnej oceny czynników sezonowych na najbliższe cztery miesiące, to jednak trzeba podkreślić, że kształt notowań z obecnego 2021 roku najbardziej przypomina właśnie rok 2017. I nie wygląda to na zbieg okoliczności, gdyż najprawdopodobniej mamy obecnie do czynienia z dokładnie tą samą fazą cyklu koniunkturalnego. ¶