W ostatnich dniach w centrum uwagi inwestorów są decyzje banków centralnych. Fed w zeszłym tygodniu zmienił narrację, co trochę wystraszyło rynki. We wtorek mieliśmy decyzję banku Węgier, który podniósł stopy. W środę decyzja banku centralnego Czech. Czy banki na poważnie biorą się do walki z inflacją?
We wtorek mieliśmy pierwszą podwyżkę stóp procentowych w Unii Europejskiej od początku wybuchu pandemii. Narodowy Bank Węgier podniósł stopę referencyjną do 0,9 proc., czyli o 30 pkt. bazowych. W środę zaplanowano posiedzenie banku centralnego Czech i analitycy zakładają podwyżkę o 25 pkt bazowych, do 0,5 proc. (rozmowa odbyła się przed decyzją, doszło do podwyżki o 25 pkt bazowych – red.). Mieliśmy też posiedzenie Fedu, który zasugerował, że podwyżki stóp mogą być nie w 2024 r., ale wcześniej, tj. w 2023 r. To miało od razu przełożenie na rynki – indeksy znacząco spadły, ale szybko odbiły i zakończyły sesję na niewielkich minusach. Natomiast znacząco umocnił się dolar.
Podwyżki stóp będą łagodziły wzrost na giełdach. Ale przy inflacji utrzymującej się powyżej poziomu stóp procentowych trend nadal będzie wzrostowy. Może nie tak mocny jak teraz, ale hossa powinna się utrzymywać, choć oczywiście będzie przecinana korektami. Przemawia za tym również fakt, że stopy poniżej inflacji będą się utrzymywały dosyć długo, bo władze centralne będą się starały redukować dług publiczny w stosunku do PKB. A to jest możliwe, jeśli mamy wyższą inflację niż stopy procentowe.
Jak wygląda kwestia stóp na polskim rynku? Banki w regionie normalizują politykę monetarną. A co zrobi RPP?