Z jakimi nastrojami branża wchodzi w szczyt sezonu sprzedaży wakacyjnej? Pandemia minęła, ale mamy nowe problemy, wojna na Ukrainie, konflikt między Izraelem a Palestyną. Poczucie bezpieczeństwa publicznego nieco się obniżyło. Czy państwo to odczuwacie, czy klienci są gotowi jechać daleko?
O pandemii zdążyliśmy już zapomnieć, bo popyt w aktualnym i ubiegłym roku wyraźnie przekracza to, co mieliśmy przed pandemią. Przekroczyliśmy już istotnie rekordy z 2019 r. Rynek rośnie i jest to powrót do długoterminowego trendu, dlatego że Polacy ciągle gonią kraje ościenne, nie tylko Niemcy, lidera w Europie wyjazdów z biurami podróży, ale jesteśmy jeszcze nawet za Czechami. Ta branża jeszcze nie jest nasycona i ostatnie dwa lata to pokazują. Oczywiście agresja Rosji na Ukrainę była wyzwaniem dla nas pod względem czynników makroekonomicznych, jak kurs złotego, ceny paliwa lotniczego, ale nie zatrzymała rosnącego popytu, w zeszłym roku mieliśmy 25 proc. wzrostu rok do roku, w tym roku wzrost znowu będzie mocno dwucyfrowy.
Czy to jest dobry moment, żeby ocenić wyniki sprzedaży sezonu zima 2023?
Zimą nasz program urósł o kolejne 30 proc. rok do roku, jeżeli chodzi o program. Egzotyczne dalekie wakacje rosną jeszcze mocniej niż tradycyjne wakacje latem, dlatego że przybiera na sile trend wyjeżdżania dwa razy w roku, pojawiają się wyjazdy w okolicach świąt czy ferii szkolnych i nie są to już tylko narty, ale też Meksyk, Dominikana, Azja, Ameryka Południowa, cały świat. Niedługo będziemy ogłaszać wyniki za I kwartał tego roku i po raz kolejny będą one rekordowe, jeżeli chodzi o wynik finansowy i liczbę klientów. Zima byłą bardzo dobra, teraz wchodzimy w decydujący moment sprzedaży sezonu letniego.