Branża automotive zmaga się ze skutkami kryzysu

Producenci samochodów, jak i ich poddostawcy części i komponentów nauczyli się funkcjonować w nowej, kryzysowej rzeczywistości, która nie pozostała bez wpływu na ich sytuację finansową. Jakie są prognozy dla tej branży?

Publikacja: 16.08.2022 07:22

Branża automotive zmaga się ze skutkami kryzysu

Foto: fot. AdobeStock

W obliczu przedłużających się zawirowań w branży motoryzacyjnej obiecujące prognozy z początku roku dotyczące tegorocznej sprzedaży nowych samochodów szybko zostały zrewidowane.

– Większość prognoz produkcji samochodów dla Europy na ten rok w ostatnim czasie była obniżana. Sądzę, że każdy wzrost produkcji w całym 2022 r., w porównaniu z 2021 r., byłby dobrym rezultatem, biorąc pod uwagę przebieg pierwszego półrocza oraz trwający okres wakacyjny. To byłby scenariusz przy dosyć stabilnej sytuacji produkcyjnej z tendencją do lekkiej poprawy w dostawach materiałów produkcyjnych. Wyraźnej poprawy można się spodziewać dopiero w przyszłym roku – ocenia Radosław Pelc, analityk sektora motoryzacyjnego w Santander Bank Polska.

Równocześnie podkreśla, że z uwagi na dużą niepewność otoczenia należy cały czas mieć na uwadze ryzyka o trudnym do oszacowania prawdopodobieństwie wystąpienia i skali oddziaływania, jak choćby spadająca dostępność surowców na skutek wojny czy zaburzenia dostaw komponentów, w tym półprzewodników z Azji, która znów zmaga się pandemią. Jak sobie w nowej rzeczywistości radzą krajowi producenci części i komponentów samochodowych?

Czytaj więcej

Branża motoryzacyjna odczuwa skutki wojny w Ukrainie

Produkcja aut wciąż kuleje

Europejska branża motoryzacyjna wciąż nie może się uporać z kryzysem. Na zawirowania w globalnych łańcuchach dostaw będących jeszcze efektem pandemii nakładają się skutki wojny w Ukrainie. W efekcie wciąż nie widać końca kłopotów skutkujących spadkiem podaży nowych aut.

– Sytuacja jest naprawdę bezprecedensowa – czerwcowe dane o nowych rejestracjach były najgorszym wynikiem za ten miesiąc roku od ponad 25 lat. Pojawiają się wprawdzie sygnały o stopniowym odblokowywaniu dostaw półprzewodników dla sektora samochodowego w UE, ale przełożenie tego na produkcję i sprzedaż zajmuje trochę czasu, a co więcej – dalsze perspektywy w tym zakresie obarczone są wciąż sporą niepewnością – m.in. z uwagi na napiętą sytuację geopolityczną na świecie (m.in. wojna w Ukrainie czy konflikt na linii Chiny–USA wokół Tajwanu, który notabene jest największym wytwórcą chipów na świecie), ale też utrzymujące się zagrożenie epidemiczne (w połączeniu z rygorystycznym podejściem do covidu przez kluczowe państwa azjatyckie) – uważa Krzysztof Mrówczyński, ekonomista Banku Pekao.

Przekonuje, że nawet w przypadku złagodzenia presji podażowej, ewentualnemu ożywieniu w branży na przeszkodzie może stanąć spowolnienie popytu.

– Zbliżający się nieuchronnie kryzys gospodarczy może negatywnie wpływać zarówno na nastroje inwestycyjne firm, jak i decyzje gospodarstw domowych. Samochody są zaś tą kosztowną pozycją w budżetach, z której nabywcy mogą w pierwszej kolejności rezygnować – tym bardziej że produkcja aut staje się coraz droższa, na co koncerny motoryzacyjne zmuszone są reagować znaczącymi podwyżkami cen. Nie oznacza to jednak, że możliwe wyhamowanie popytu na nowe auta w sposób gwałtowny przełoży się na bieżącą sprzedaż – zwłaszcza że ze względu na wspomniane zakłócenia podażowe jest ona wciąż „zakolejkowana” na kilka miesięcy naprzód. Potwierdzają to również wyniki wspomnianego badania koniunktury Komisji Europejskiej, w którym odczyty dotyczące portfela zamówień są akurat na razie stabilne. Powstrzymywanie się z zakupami przez część konsumentów i firm może jednak znacząco utrudnić ożywienie branży pomimo odblokowania wąskich gardeł w łańcuchach dostaw – wyjaśnia ekspert.

Dodatkowym zagrożeniem może być słabnący popyt globalny i spadająca konkurencyjność kosztowa europejskich producentów pod wpływem kosztów produkcji (m.in. energii). To może negatywnie odbijać się na wynikach koncernów eksportujących poza Europę – zwłaszcza niemieckich, z którymi silne powiązania mają polskie fabryki.

Mimo nowych wyzwań producenci samochodów radzą sobie całkiem nieźle. Potwierdzają to ich rosnące zyski i marże. – Wojna w Ukrainie pogłębiła zakłócenia w światowych łańcuchów dostaw i spowodowała nieoczekiwany i gwałtowny wzrost cen surowców, energii i logistyki. Były to kolejne wyzwania, przed którymi stanął przemysł motoryzacyjny. Jednocześnie czas pandemii Covid-19 wymusił wzrost współpracy między firmami i szybsze działania w niestabilnym otoczeniu gospodarczym. A z uwagi na ograniczenia dostaw niektórych komponentów koncerny przekierowały produkcję na bardziej zyskowne modele (m.in. marki premium). Dlatego mimo niesłabnących turbulencji na rynku większość koncernów motoryzacyjnych jest zadowolona ze swoich wyników w I połowie 2022 r. i z optymizmem patrzy w przyszłość – zauważa Piotr Krzysztofik, analityk PKO BP.

Czytaj więcej

Sanok RC z ambitnym planem poprawy wyników

Trudny los poddostawców

Krajowi producenci części i komponentów musieli się nauczyć funkcjonować w nowej rzeczywistości, która jednak dla wielu z nich oznaczała spadek poziomu zamówień i większą niepewność, jeśli chodzi o kolejne zlecenia. W takich warunkach musieli się często pogodzić ze spadkiem rentowności biznesu, czemu dodatkowo sprzyjała silna presja na wzrost kosztów produkcji i często ograniczone możliwości renegocjacji realizowanych kontraktów, chociaż tutaj akurat sytuacja zaczyna się poprawiać na korzyść poddostawców. – Wydaje się, że dobra sytuacja finansowa większości koncernów samochodowych zwiększyła ich skłonność do renegocjacji cen z dostawcami części, którzy borykają się z wysokimi kosztami przede wszystkim na skutek wysokich cen surowców. To poprawia jednostkowe marże, jednak wolumeny są nadal niskie – produkcja aut osobowych w I półroczu była o około 30 proc. niższa niż w pierwszych sześciu miesiącach 2019 r. – przez co trudno uzyskiwać rentowność na przedpandemicznym poziomie. Problemem jest też wciąż duża zmienność zamówień w krótkiej perspektywie czasowej, co przekłada się na problemy płynnościowe. Bo na przykład nieodebrane zamówienia i ich okresowy spadek powodują zamrożenie kapitału w wyrobach gotowych czy materiałach do produkcji. Niepewna sytuacja rodzi także dylematy dotyczące utrzymywania określonych poziomów zatrudnienia – podkreśla Pelc.

Jak zauważa Mrówczyński, profil krajowej produkcji czyni rodzimy przemysł motoryzacyjny mniej narażonym na obecne zakłócenia w globalnych łańcuchach dostaw (na problem niedoboru surowców i materiałów wskazuje w Polsce nieco ponad 40 proc. ankietowanych firm motoryzacyjnych), choć problemy podażowe europejskich fabryk dla polskich zakładów oznaczają tak naprawdę zawirowania z popytem. – W polskiej branży motoryzacyjnej wciąż trudno o optymizm – zwłaszcza że marże krajowych producentów znajdują się także pod dużą presją kosztową. Specyficzna struktura produktowa polskiej branży oraz posiadane w wielu obszarach przewagi kosztowe są jednak pewną okolicznością łagodzącą, która może czynić ją bardziej odporną na szoki niż ma to miejsce w branży, np. w pozostałych krajach Grupy Wyszehradzkiej – wskazuje ekspert.

Firmy
Mercator Medical chce zainwestować w nieruchomości 150 mln zł w 2025 r.
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Firmy
W Rafako czekają na syndyka i plan ratowania spółki
Firmy
Czy klimat inwestycyjny się poprawi?
Firmy
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Firmy
Na co mogą liczyć akcjonariusze Rafako
Firmy
Wysyp strategii spółek. Nachalna propaganda czy dobra praktyka?