2011 r. miał być czasem zwolnienia tempa w grupie Inter Cars, przeglądu kosztów, położenia większego nacisku na rentowność. Tymczasem spółka zamknęła półrocze z niemal 20?proc. wzrostem sprzedaży, podobnie sytuacja wyglądała w lipcu i sierpniu. Rentowność netto grupy wzrosła rok do roku z 2,9 do 3,5 proc. Znalezienie dziury w całym nie jest łatwe.
Nie ukrywamy zadowolenia z wyników grupy. Udaje się nam zwiększać sprzedaż przy równoczesnej poprawie zyskowności, dynamika przyrostu zysku jest większa niż dynamika wzrostu przychodów. Pomaga nam dobra koniunktura na rynku, faktem jest jednak to, że rośniemy dwukrotnie szybciej niż rynek.
Pozycja lidera rynku nam pomaga. Budujemy wśród odbiorców przekonanie, że mamy najszerszą ofertę, a na dostawę zamówionych u nas części klientom przyjdzie czekać krócej niż u konkurencji. To działa, nie musimy walczyć o klienta ceną, choć i tak dzięki skali działalności i wywalczonym u dostawców cenom jesteśmy konkurencyjni i na tym polu.
W 2009 r. spółka przekroczyła poziom 2 mld zł sprzedaży, rok później zaksięgowała 2,41 mld zł przychodów. Jak będzie w tym roku? Po półroczu macie 1,3 mld zł skonsolidowanych przychodów, na rynku pojawiają się głosy, że rok możecie zakończyć wynikiem bliskim 3 mld zł.
Nasze wewnętrzne prognozy zakładają, że cały rok możemy zakończyć z ponad 2,8 mld zł obrotów. Nie przywiązywałbym się jednak do tej liczby. Wiele zależy od tego, jak będzie wyglądać sezon zimowy, czy aura będzie m.in. stymulować sprzedaż opon zimowych.