– Od lipca rozmawiamy z inwestorem branżowym o możliwości zakupu przez niego mniejszościowego pakietu spółki. To firma ze Stanów Zjednoczonych, która realizowała podobny model biznesowy do naszego – mówi „Parkietowi" Mariusz Andrych, prezes Dent-a-Medical.
Firma nie planuje na razie nowej emisji akcji. – Nasz plan na najbliższe miesiące to podpisanie jednego lub dwóch negocjowanych już kontraktów z bankami, których klienci będą mogli korzystać z naszych usług – mówi Andrych. – Jeśli sprzedaż będzie rosła, wtedy pomyślimy o przejściu na rynek główny warszawskiej giełdy.
Firma początkowo planowała rozbudowę sieci kilkunastu własnych gabinetów stomatologicznych w całym kraju, co kosztowałoby 5–8 mln zł za każdą placówkę. Zmieniła jednak strategię i rozbudowuje sieć gabinetów partnerskich, w których kontraktuje wszystkie?usługi stomatologiczne. Do końca roku będzie ich 350, w 2012 r. – 500.
Przychody Dent-a-Medical pochodzą z kilku źródeł. Najważniejszym, bo odpowiadającym w pierwszej fazie rozwoju za 80–90 proc. obrotów, jest oferowanie własnych usług w ramach kontraktów z dużymi instytucjami finansowymi. Bezpośrednim płatnikiem jest w tym przypadku dana instytucja, która kupuje od spółki programy i dystrybuuje je między swoich klientów. Firma oferuje też proste programy rabatowe w ramach różnych programów lojalnościowych (np. mBanku, Sygma Banku, PZU, Benefit System czy TP) przyznawanych za darmo wszystkim klientom tych instytucji. Spółka zarabia wtedy na prowizji od wizyty każdego pacjenta w klinice.
W ubiegłym roku firma Dent-a-Medical miała 2,8 mln zł przychodów. Prognozy na koniec 2011 r. nie ujawnia. Po dziewięciu miesiącach br. wyniosły już 2,5 mln zł.