W zamian za to miał wynagradzać inwestorów wyższymi stopami zwrotu. Nadszedł jednak czas na rewizję tych założeń.
Tu hossy jeszcze nie było
Rynek NewConnect ma trochę pecha. Nie doświadczył on w swojej historii żadnej porządnej hossy. O tej z 2009 roku nie warto nawet wspominać. Mam na myśli bardziej zwyżki, jakich duży rynek GPW doświadczył w 2000 roku czy też w latach 2006–2007. Na razie nie wydarzyło się nic, co doprowadziłoby jakąś garażową, dopiero co założoną spółkę, na przykład, do poziomów spółki z WIG20. Hmm... pomarzyć zawsze można. Niestety, jest to na razie scenariusz o prawdopodobieństwie podobnym do uderzenia meteorytu. Rynek NewConnect to na razie tylko zwiększone ryzyko, które nie wynagradza inwestorów ponadprzeciętnymi zyskami (pytanie, czy kiedykolwiek się to zmieni). Wielu inwestorom kojarzy się on jedynie z przypadkami typu Perfect Line, Avtech, InwazjaPC. Gdzie są zatem obiecane zyski?
Istotne zmiany w regulaminie
Dopóki tych zysków brak, dobrze by było ograniczyć to, co miało być przynależne wysokim stopom zwrotu, czyli wysokie ryzyko. I to właśnie giełda robi. W propozycjach zmian regulaminu ASO znalazły się dosyć istotne zmiany:
1. Specjalne raporty z analizą sytuacji firmy sporządzane na polecenie GPW – ekstra! Będzie to wymagało jednak od giełdy zwiększonej analizy jakości poszczególnych emitentów. Dosyć już jednak z biernym administrowaniem. Czas na ocenę!
2. Kary finansowe dla emitentów i autoryzowanych doradców za naruszenia obowiązków informacyjnych – świetnie! Nic tak mobilizująco nie działa jak możliwość dostania po kieszeni.