Inwestorzy rzucili się do panicznej wyprzedaży akcji. W czwartek rano notowania zostały zawieszone, a kiedy handel ruszył, papiery taniały o blisko połowę. Była to reakcja na informację opublikowaną na Facebooku przez największego akcjonariusza spółki, Zbigniewa Stonogę. Zrezygnował z oferowania akcji Uboat-Line za pośrednictwem spółki AKukuKNF i zasygnalizował, że Uboat-Line czeka upadłość.
Ewakuacja z Polski
Z informacji publikowanych przez Stonogę na Facebooku oraz YouTube można wnioskować, że bezpośrednią przyczyną jego decyzji stał się najnowszy wyrok sądu, dotyczący sprawy z przeszłości. Wyrok skazuje Stonogę na pół roku więzienia. „Do więzienia nie trafię. Jestem już poza UE i strefą Schengen. Pochoruję sobie" – ogłosił Stonoga w filmiku opublikowanym na YouTube. Poinformował też, że będzie rekomendował radzie nadzorczej i nowemu zarządowi ogłoszenie upadłości spółki. Nic dziwnego, że taka deklaracja wystraszyła inwestorów. Nie udało nam się w czwartek skontaktować ze Stonogą. Fiaskiem zakończyła się też próba kontaktu ze spółką. Adres e-mailowy wskazany jako kontakt dla inwestorów i mediów nie działa. Uboat-Line nie ma zarządu, po tym jak kilkanaście dni temu Grzegorz Misiąg sprzedał swój pakiet Stonodze (po cenie znacząco niższej od rynkowej), a następnie zrezygnował ze stanowiska.
Co ciekawe, to właśnie jego Stonoga obwinia o problemy spółki. „Będę rekomendował zawiadomienie organów ścigania o przestępczym zachowaniu Misiąga poprzez wyprowadzanie majątku oraz przestępstwie niegospodarności, a nadto tworzeniu i wprowadzaniu w obieg fałszywych dokumentów" – napisał na swoim profilu. Z naszych informacji wynika, że w spółce rzeczywiście od dłuższego już czasu działo się źle. W oficjalnych raportach trudno jednak znaleźć potwierdzenie tych problemów. Można było natomiast o nich wnioskować, śledząc topniejącą wycenę akcji i obligacji.
Co zrobi nadzór
Stonoga jest kontrowersyjną postacią. Słynie z walki z administracją państwową. Ostatnio zaskoczył rynek, publikując na Facebooku kilka poufnych informacji dotyczących Uboat-Line oraz oferując sprzedaż kupionych od Misiąga akcji – najpierw bezpośrednio przez Facebooka (po cenie 10 razy wyższej od ceny zakupu), a następnie za pośrednictwem spółki AKukuKNF. Wczoraj ogłosił, że rezygnuje z oferty. Poinformował, że będzie zwracał pieniądze za udziały w AKukuKNF. „Pieniądze wracają do Was od jutra z niewielkim zyskiem 4,9 proc. za te kilka dni. Nie podejmę się zaryzykowania Waszym majątkiem, gdyż jest wysokie ryzyko zamknięcia mnie do więzienia" – napisał.
Czy KNF prosił już o wyjaśnienia Stonogę? Czy można stwierdzić, że naruszył przepisy? Czy istnieje podejrzenie, że przepisy naruszył Misiąg? Te pytania zadaliśmy KNF, ale na razie brak szczegółowych odpowiedzi. – Analizujemy ten przypadek pod kątem ewentualnych naruszeń przepisów ustawy o ofercie i ustawy o obrocie instrumentami finansowymi – poinformował nas Maciej Krzysztoszek z biura prasowego KNF. Sprawę nagłośniło Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, które już od dłuższego czasu monitorowało sytuację w spółce i uczestniczyło w walnych zgromadzeniach.