Tę słabość należy mierzyć ciągiem fatalnych decyzji, które odcisnęły na nim piętno. Decyzja o marginalizacji OFE i zasadniczym zmniejszeniu popytu na akcje z ich strony zapoczątkowała zły czas dla rodzimego rynku kapitałowego. Oprócz merytorycznego aspektu takiego posunięcia jeszcze gorsza okazała się diametralna zmiana sentymentu i nastawienia decydentów do giełdy, inwestycji, wartości, jaką przedstawiał rynek kapitałowy. Brak wyraźnej strategii i atencji dla spraw rynkowych mimo reaktywacji prac Rady Rozwoju Rynku Finansowego oraz decyzje dotyczące obciążenia sektora bankowego problemami frankowiczów, zapowiedzi wprowadzenia kolejnych danin sukcesywnie zniechęcały inwestorów i wydatnie obniżały ich skłonność do inwestowania. Wreszcie doświadczyliśmy bezprecedensowego nakazywania zarządom spółek giełdowych, reprezentujących interes setek tysięcy akcjonariuszy i samej spółki, inwestowania w nierentowne kopalnie. Oczywiście jako rynek możemy, a nawet nieustannie powinniśmy się zastanawiać i szukać rozwiązań, by zwiększyć jego atrakcyjność, konkurencyjność, by pojawiali się na nim nowi inwestorzy i emitenci. Możemy wskazywać wiele tematów, jak choćby szybszą legislację, wprowadzenie zachęt podatkowych związanych z samodzielnym oszczędzaniem na emeryturę, większe zaangażowanie wszystkich uczestników rynku w edukację finansową, udrożnienie wymiaru sprawiedliwości, który wciąż zdaje się nie rozumieć istoty funkcjonowania rynku giełdowego i nie wie, nie potrafi, a może nie chce orzekać w tego typu sprawach. Przy czym bez zrozumienia sfer rządzących, czym jest rynek i jaką wartość daje polskiej gospodarce i jak ważnym źródłem finansowania szczególnie dla mniejszych i średnich firm powinien być, rozmowy w ramach środowiska będą niczym innym jak próbą przekonywania już przekonanych. Niestety, nasz wpływ na to, czy rynek otrzyma szansę na dalszy rozwój, jest mocno ograniczony. Jeszcze kilka lat temu w każdej rozmowie na temat rynku pojawiało się stwierdzenie, że rynek kapitałowy to polska racja stanu. Nie chciałbym być minimalistą, ale jeśli dziś już tak być nie może, to niech decydenci choć zechcą zrozumieć, jak ważny we wspieraniu każdej gospodarki wolnorynkowej jest sprawnie funkcjonujący rynek kapitałowy. To byłby naprawdę dobry, nowy początek.