W środę kontrolowany przez miliardera Romana Karkosika przemysłowy koncern uroczyście otworzył fabrykę chromowanych samochodowych komponentów z tworzyw sztucznych, odbudowany po pożarze w 2014 r.
Z poprzedniej fabryki ocalała część urządzeń, ale nowy zakład można nazwać inwestycją od zera – jest znacznie większy, roczne moce sięgają 400 tys. metrów kwadratowych powierzchni galwanizowanych wobec 120 tys. w zniszczonym poprzedniku.
Feniks z popiołów
– Dziesięć lat po wejściu Polski do Unii Europejskiej już nie tylko zagraniczny kapitał przypływa do Polski, ale także polskie inwestycje powstają za granicą, czego przykładem jest zakład w Prenzlau. Będę promować ten projekt jako wzór współpracy polsko-niemieckiej – powiedział Jacek Rosa, szef wydziału ekonomicznego ambasady polskiej w Berlinie.
Odbudowa i rozbudowa fabryki w Niemczech pochłonęła 22 mln euro, z czego 4 mln euro wyasygnował w formie bezzwrotnego grantu land Brandenburgii. 10 mln euro w formie kredytu zapewniły BGK i PKO BP. Boryszew uzyskał też odszkodowanie.
– To prawdopodobnie największa polska inwestycja typu greenfield w Niemczech – podkreślił Jarosław Michniuk, prezes Boryszewa. Hale fabryczne zajmują 14,5 tys. metrów kwadratowych, codziennie zakład opuszcza średnio kilkanaście tirów. Odbiorcami chromowanych części są Volkswagen, Audi, BMW, Daimler i Toyota.