Zatwierdzenie przez polski rząd nowej polityki energetycznej państwa do 2040 r. (PEP2040) było oczekiwane przez wszystkich uczestników rynku. Przygotowanie dokumentu trwało tak długo, że część firm zdecydowała się przyjąć własne zielone strategie jeszcze przed jego publikacją. Ostatecznie okazało się, że plany firm są bardziej ambitne niż te przyjęte przez rząd, a i tak przy obecnych cenach CO2, które osiągnęły w ostatnich dniach rekordowe 40 euro/t, wydają się mocno spóźnione. Jeśli jednak strategia energetyczna ma być kompasem dla firm, to dokąd je zaprowadzi? A może trzeba będzie już na starcie aktualizować nowy dokument?
Zgniły kompromis
PEP2040 właściwie nie zadowala nikogo. Zawarte w dokumencie cele dekarbonizacji krajowej energetyki dla ekologów i przedstawicieli think tanków są mało ambitne, nieprzystające do obecnych realiów unijnej polityki klimatycznej. Dla górników zaś zbyt drastyczne, bo oni widzieliby szersze miejsce w energetyce dla węgla z polskich kopalń. Co ciekawe, w sprawie strategii podzielona jest nawet koalicja rządząca. Solidarna Polska ogłosiła, że jej ministrowie nie poparli dokumentu. Ich zdaniem realizacja polityki energetycznej przyczyni się do zwiększenia przez Polskę zakupu gazu z Rosji i energii elektrycznej z Niemiec. Tylko oparcie mocy wytwórczych na własnych zasobach, czyli na węglu, uchroni kraj przed utratą suwerenności energetycznej. Rodzi się pytanie – w jakim stopniu ten konflikt w rządzie może utrudnić podejmowanie dalszych decyzji w sprawie realizacji strategii.
Z samego resortu klimatu i środowiska płyną już sygnały, że w obliczu zmieniających się realiów na rynku energii strategię, której perspektywa sięga 2040 r., trzeba będzie zaktualizować już za kilka lat. Zdaniem prof. Konrada Świrskiego z Politechniki Warszawskiej, z powodu zaostrzającej się polityki klimatycznej w UE, niektóre cele przyjęte w nowej strategii już stają się nieaktualne.
– Projekt jest oderwany od realiów polityki europejskiej. Od dawna wiadomo, że w energetyce potrzebne są rewolucyjne zmiany. Tymczasem PEP2040 już w momencie wejścia w życie jest nieadekwatny – podkreśla z kolei Joanna Flisowska z Greenpeace Polska.
Spójrzmy zatem na liczby. W 2030 r. udział odnawialnych źródeł energii w końcowym zużyciu energii brutto wyniesie co najmniej 23 proc. Rozwijać ma się energetyka wiatrowa na morzu – moc zainstalowana w tych źródłach sięgnie 5,9 GW w 2030 r. i do 11 GW w 2040 r. Do 2030 r. zredukujemy emisję gazów cieplarnianych o 30 proc. w stosunku do 1990 r. Poza tym mamy jasność, jeśli chodzi o podejście rządu do energetyki jądrowej. Strategia wskazuje, że w 2033 r. ruszy pierwszy blok jądrowy o mocy 1–1,6 GW. Kolejne bloki będą włączane do systemu co dwa – trzy lata, a cały program jądrowy zakłada budowę sześciu takich bloków.