Sprzeczne interesy

Epidemia zadziałała jak reflektor wydobywający z cienia wszystkie nierozwiązane wcześniej problemy i jednocześnie jak soczewka, w której widać je wyraźniej.

Publikacja: 23.04.2020 05:00

Piotr Biernacki, wiceprezes SEG, prezes Fundacji Standardów Raportowania

Piotr Biernacki, wiceprezes SEG, prezes Fundacji Standardów Raportowania

Foto: materiały prasowe

Zachwianie tradycyjnych reguł funkcjonowania pokazuje potężny rozdźwięk pomiędzy interesami spółek i inwestorów. Co więcej, pozostali uczestnicy rynku też mają własne dążenia i to niekoniecznie zbieżne z życzeniami jednej z tych głównych grup. A pośrodku tego wszystkiego jest regulator i nadzorca, któremu najtrudniej będzie się właściwie zachować.

Zamieszanie na rynku obserwuję z perspektywy członka Securities and Markets Stakeholders Group (SMSG), grupy doradczej powołanej do opiniowania planowanych decyzji ESMA, czyli europejskiego nadzorcy rynków kapitałowych. W jej skład wchodzą przedstawiciele różnych interesariuszy rynku, emitentów, inwestorów, firm inwestycyjnych, organizatorów obrotu, centralnych depozytów oraz przedstawiciele środowiska akademickiego. Pracujemy obecnie w pilnym trybie nad kompleksowym dokumentem, w którym przedstawimy ESMA, jakie działania powinien podjąć nadzorca, by zapewnić bezpieczeństwo rynku w dobie epidemii. To najbardziej skomplikowany i niejednoznaczny dokument doradczy, nad którym pracowałem w ramach mojego funkcjonowania w SMSG (tak, wspólne stanowisko w sprawie rewizji MAR było łatwiejsze do wynegocjowania!).

Spójrzmy na tak, wydawałoby się, banalny problem, jakim są terminy publikacji raportów okresowych. Część emitentów, walcząc o swój biznes, z zespołem rozlokowanym w domach na home office, przy trudnościach – lub braku możliwości – solidnego zaangażowania w prace biegłego rewidenta, może mieć problem z policzeniem i ujawnieniem w terminie swoich wyników. Stąd pomysł, by terminy publikacji wydłużyć, np. o dwa miesiące. Sprzeciwiają się temu jednak inwestorzy. Od kilku tygodni funkcjonują oni w środowisku dalece zwiększonej niepewności, a teraz okazuje się, że mogą jeszcze dłużej czekać na wiarygodne informacje ze spółek. Emitenci wskazują, że w dłuższym terminie będą w stanie przekazać bardziej wiarygodne informacje o wpływie epidemii na ich biznesy, inwestorzy jednak żądają informacji – jakiejkolwiek informacji, nawet gorszej jakości, ale szybciej.

Mogłoby się wydawać, że dostawcy danych, czyli analitycy i agencje ratingowe, powinni wyraźnie opowiedzieć się po jednej ze stron tego sporu. Tu jednak mamy do czynienia z niezdecydowaniem i brakiem jednolitego stanowiska. Z jednej strony, gdy brak bezpośrednich informacji ze spółek, to cenniejsze są raporty analityczne zewnętrznych ekspertów. Z drugiej strony analitycy też potrzebują jakichś, przynajmniej podstawowych, danych i informacji, na podstawie których mogą aktualizować swoje modele.

Kolejnym punktem zapalnym jest kwestia walnych zgromadzeń. Obostrzenia dotyczące spotkań i przemieszczania się powodują, że w wielu krajach nie da się zorganizować klasycznych walnych zgromadzeń. Technologia umożliwia nam dziś prowadzenie e-walnych, a ewentualne problemy natury prawnej regulatorzy mogą usunąć dość sprawnie w poszczególnych państwach członkowskich. Okazuje się jednak, że sprawa nie jest taka prosta. Część emitentów chętnie zastąpi tradycyjne walne jego wirtualnym wariantem. Niektórzy obawiają się jednak o bezpieczeństwo takich zgromadzeń - czy możemy mieć zawsze 100 proc. pewności, że hakerzy nie wpłyną na wynik głosowania uchwały? Inwestorzy też nie są zgodni w sprawie e-walnych. Z jednej strony zależy im na tym, by odbyły się jak najszybciej (licząc na wypłaty dywidend z zysków doskonałego pod względem wyników ubiegłego roku). Z drugiej strony inwestorzy bronią się przed taką formą zgromadzeń, która może nie zapewnić im ochrony prawa do zadawania pytań, interweniowania w trakcie obrad, swobodnego dyskutowania nad projektami uchwał.

Podobnie jest z krótką sprzedażą. Jej zakazy wprowadzane przez poszczególne kraje członkowskie pozwalają odetchnąć emitentom, których kursy akcji od kilku tygodni są przeważnie pod potężną presją. Podobnie zadowolona jest część inwestorów. Inni z kolei sprzeciwiają się zakazom, bo ograniczają im one możliwość dynamicznego reagowania na zmiany rozchwianego rynku. Nierównomierne wprowadzanie zakazów krótkiej sprzedaży powoduje też ucieczkę w stronę arbitrażu pomiędzy poszczególnymi rynkami. Organizatorom obrotu zależy oczywiście na tym, by handel na ich platformach trwał, więc w trosce o utrzymanie płynności są zwolennikami „zakazu zakazów" short-sellingu. Chyba że w ich kraju krótka sprzedaż już została zakazana – wówczas szybko przechodzą do obozu zwolenników zakazu paneuropejskiego.

To nie koniec problemów, kontrowersji i rozbieżnych interesów. Są jeszcze takie zagadnienia jak ew. opóźnienie wdrażania dyrektywy o prawach akcjonariusza, przyspieszenie regulacji dotyczących sustainable finance, rewizja MIFID II itd. W centrum tych dyskusji znalazła się SMSG, w której burzliwie ścierają się poglądy wszystkich grup interesariuszy rynku kapitałowego. Rozbieżne dążenia istniały też wcześniej, tylko łatwiej było je doprowadzić do uzgodnienia w toku wielotygodniowych lub wielomiesięcznych negocjacji.

Epidemia zadziałała jak reflektor wydobywający z cienia wszystkie nierozwiązane wcześniej problemy i jednocześnie jak soczewka, w której widać je wyraźniej. Na szczęście wszyscy są przekonani, że rynek kapitałowy – zdrowy, płynny, z rosnącą liczbą emitentów i inwestorów – jest potrzebny, by europejska gospodarka sprawniej wyszła z kryzysu.

Felietony
Tantiemy – sztuka zarabiania na cudzej kreatywności
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Felietony
Najgorętsza dekada od wojny
Felietony
Ślimacze tempo transpozycji
Felietony
Deregulacja? To nie takie proste
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Felietony
Omnibus – zamrażanie czasu
Felietony
Fundusze mogą rozwiązać dylematy inwestorów