Co światlejsze spółki już dawno przestały deklarować, że najwyższą racją ich działania jest przysparzanie korzyści akcjonariuszom. Modne stało się eksponowanie wartości dostarczanej przez kapitał ludzki – pracowników. Niemniej fakty często temu przeczą: wynagrodzenia tego kapitału są niewspółmiernie niskie w stosunku do zarobków menedżerów, zróżnicowanie płac mężczyzn i kobiet rodzi napięcia społeczne, związki zawodowe potrafią demonstrować błogą nieznajomość ekonomii. Pandemia odsłania prawdę o tym, jak pracodawcy naprawdę liczą się z pracownikami. Niejeden akcjonariusz jest posiadaczem akcji przez krótką tylko chwilę, ale kto czerpie z pracy utrzymanie – ma do niej poważny stosunek i pragnie być poważnie traktowany. Interwencja polityczna w stosunki pracownicze może zaowocować skutkami wbrew rozsądkowi i rachunkowi ekonomicznemu, jak w przypadku spółek górniczych mających zatrudniać załogi jeszcze przez ponad ćwierćwiecze. Wywoła to zapewne reakcję ważnego interesariusza – Unii Europejskiej.
Na spółkach ciążą liczne powinności wobec państwa: bez jego zasobów, z jakich nieodpłatnie korzystają, nie przetrwałyby dnia! Jest ono jednocześnie regulatorem, poborcą podatków i interesariuszem. W interesie państwa, a także nas wszystkich leży skrupulatne opłacanie przez spółki podatków. Optymalizacja podatkowa, nawet jeżeli nie narusza prawa, godzi w tracące na tym społeczeństwo. Pod tym względem stanowimy wspólnotę.
Spółki bywają skłonne ujmować interes społeczny w wymiarze wyłącznie lokalnym. Fundują place zabaw, świetlice i boiska, posadzą kwiatki na klombie, dbają o otoczenie widoczne z okien budynku dyrekcji. Nie są świadome skutków swojego oddziaływania tam, gdzie wzrok nie sięga. Niejedna polska spółka globalnie zatruwa środowisko. Gdyby rozliczyć skutki tych poczynań, jej majątku nie starczyłoby na pokrycie zobowiązań z tytułu odpowiedzialności klimatycznej. Skutki reputacyjne poniesie cała polska gospodarka, szkody zaciążą na opinii kraju, mogą zniechęcić do inwestowania na jego (potencjalnie skażonym) terytorium. Warto zdać sobie sprawę, że jeżeli interesariuszem staje się cała ludzkość, prędzej lub później rachunek zostanie wystawiony.
Do katalogu interesariuszy należy zaliczyć także klientelę, w tym dostawców, odbiorców, wszystkich uczestników łańcucha dostaw, którzy powinni zostać prześwietleni pod kątem przestrzegania praw człowieka. Również na tym polu odpowiedzialność wobec interesariuszy może mieć zasięg globalny. Doświadcza tego branża odzieżowa korzystająca z dostawców w krajach na końcu świata, kiedy wychodzi na jaw, w jakich warunkach świadczy się tam pracę, jak wynagradza się jej wykonawców. Również producenci żywności lub leków muszą sprostać rozmaitym wymaganiom stawianym przez odbiorców. Z tej perspektywy blednie znaczenie organów nadzoru nad rynkiem kapitałowym, nabierają go natomiast instytucje egzekwujące stosowanie wymaganych praktyk wytwarzania, a także chroniące konkurencję i konsumentów: warto pamiętać, że także konkurenci są ważnymi interesariuszami.
Na marginesie relacji interesariuszy z akcjonariuszami dodam nieskromnie, że kiedyś ubogaciłem polszczyznę słowem „ornamentariusz". To osoba bez kwalifikacji piastująca funkcje wymagające kwalifikacji, występująca w zarządzie lub radzie nadzorczej dla (wątpliwej) ozdoby i wynagrodzenia. Nadchodzący kryzys mocno dotknie akcjonariuszy oraz większość interesariuszy, lecz ornamentariusze będą się mieli dobrze, póki ozdabiane przez nich spółki nie upadną.
WWW.ANDRZEJNARTOWSKI.PL