Największe przychody w ramach tej kwoty, 800 mln zł, może zapewnić sprzedaż energii do aut elektrycznych. Z tytułu dystrybucji dojdzie kolejne 700 mln zł, a utrzymanie infrastruktury da około 200–300 mln zł. – Jeśli energetyka nie schyli się po te pieniądze, to weźmie je ktoś inny – zauważa Dorota Dębińska-Pokorska, partner w PwC.

Podkreśla, że nikt nie zarobi na stawianiu ładowarek. Biznes można zaś zbudować wokół samochodów elektrycznych i usług dla nich, np. oferując abonament na ładowanie. Pomysłem jest też rozwijanie usługi wynajmu samochodów elektrycznych, co zaczęła już Energa w Trójmieście. Z naszych informacji wynika, że przymierza się do tego także Polska Grupa Energetyczna. Największy wytwórca rozważa wprowadzenie takiej usługi w Krakowie.

PwC wskazuje też kolejne obszary poprawy rentowności i dodatkowe źródła przychodów. Jednym z bardziej znaczących jest analiza danych o produkcji i klientach. Z jednej strony pozwoli to na obniżenie kosztów i zwiększenie przewidywalności wydatków na remonty i odtworzenie majątku, a drugiej umożliwi szycie ofert pod potrzeby konkretnych grup odbiorców.

Według PwC energetyka powinna zwrócić się również w kierunku nowych strumieni przychodów. – Jeżeli energetyka wykorzysta pojawiające się szanse może stworzyć źródło stanowiące procentowo jednocyfrową, ale ilościowo znaczącą kontrybucję do jej przychodów – komentują eksperci PwC. Łącznie energetyka rocznie ma szansę przynajmniej na dodatkowe 3,8 mld zł.