Elektrownia Ostrołęka – największy producent energii w północno-wschodniej Polsce – od tego roku większość węgla kupować będzie od Polskiej Grupy Górniczej (PGG). Dzieje się to kosztem usytuowanej znacznie bliżej (w Lubelskim Zagłębiu Węglowym) kopalni Bogdanka. Czy ta decyzja ma sens? – Jakie są odległości z Ostrołęki na Śląsk, a jakie na Lubelszczyznę, każdy widzi – odpowiadają analitycy, z którymi rozmawialiśmy. Dodają, że przyczyn należy szukać gdzie indziej.
Mocniejsze więzi
Decyzja Energi o zwiększeniu zakupów w PGG ekspertów nie zaskoczyła, bo już od jakiegoś czasu spółka ta systematycznie zmniejszała zakupy w Bogdance. Dzieje się tak od momentu, kiedy wraz z innymi spółkami energetycznymi zainwestowała w PGG, ratując tym samym śląskie kopalnie przed finansową katastrofą.
– Być może Enerdze bardziej opłaca się wspierać PGG, by w ten sposób uniknąć kosztów potencjalnego kolejnego dokapitalizowania górniczej spółki, niż kupować węgiel w Bogdance na korzystniejszych warunkach, związanych chociażby z niższymi kosztami transportu – zastanawia się Michał Sztabler, analityk Noble Securities. – Być może wpływ mają tu także kwestie techniczne, bo tak skonstruowany miks węgla z Bogdanki i ze Śląska może być specyficzny dla bloków użytkowanych w Ostrołęce. Także zdaniem Krzysztofa Kubiszewskiego, analityka Trigon DM, celem Energi może być wspieranie PGG.
– Ze Śląska do Ostrołęki jest znacznie dalej niż z Bogdanki, a każdy kilometr w transporcie kosztuje. Trudno więc oczekiwać, żeby węgiel z PGG okazał się tańszy niż ten z bliżej usytuowanej Bogdanki. W przeciwieństwie do PGG Bogdanka nie ma jednak problemów finansowych, bo zapotrzebowanie jej głównego właściciela, Enei, na węgiel przekracza możliwości produkcyjne spółki – zauważa Kubieszewski.
Zastrzega jednak, że skala kontraktu jest niewielka, bo roczne zużycie elektrowni Ostrołęka nie przekracza 1,3 mln ton, co stanowi zaledwie poniżej 5 proc. produkcji PGG.