Premier Mateusz Morawiecki chciałby bowiem wprowadzić do tych firm zaufanych ludzi i zaangażować je w realizację swojej polityki. Chodzi m.in. o przyśpieszenie budowy elektrowni atomowej, a także realizację programu rozwoju elektromobilności.
Jeśli chodzi o ustawę wprowadzającą ramy prawne do budowania infrastruktury e-ładowarek, to przeszła ona jak burza przez Sejm i jest na etapie procedowania w Senacie. Wiceminister energii Michał Kurtyka mówił, że dokument trafi do podpisu prezydenta w styczniu. Jak jednak alarmują firmy, Senat powinien wprowadzić poprawki. W innym razie może dojść do wstrzymania instalacji nowych ładowarek i demontażu starych.
Program budowy elektrowni jądrowej opóźnia się jednak. Ostatnio ministerstwo zapowiadało na styczeń możliwość przedstawienia nowego harmonogramu wraz z mechanizmem finansowania inwestycji wartej kilkadziesiąt miliardów złotych. – Nie ma jeszcze rządowej decyzji. Ale jest ona już dawno na poziomie Ministerstwa Energii – powtarza w rozmowie z „Parkietem" Krzysztof Tchórzewski, kierujący resortem. Liczy na to, że uda się przedstawić koncepcję inwestycji, wraz z mechanizmem jej sfinansowania, na posiedzeniu rządowym jeszcze w tym miesiącu. – Może się jednak zdarzyć, że przesunie się ona na luty – sygnalizuje po chwili minister energii. – Chciałbym, by decyzja rządu była jak najszybciej – dodaje.
Do realizacji elektrowni atomowej została przed kilku laty powołana spółka PGE EJ1, należąca w 70 proc. do Polskiej Grupy Energetycznej. Po 10 proc. udziałów mają zaś Tauron, Enea i KGHM.
Na razie resort przyjął jedynie raport zespołu przygotowujący analizę warunków wdrożenia wysokotemperaturowych reaktorów jądrowych. Przyjęto w nim, że koszt budowy pierwszego jądrowego reaktora wysokotemperaturowego chłodzonego gazem (HTGR) o mocy 165 MW cieplnych wyniesie 2 mld zł netto, a prace projektowe pochłoną 500 mln zł.