Wszyscy zastanawiają się jak zabezpieczyć się przed wzrostami, które potęgują nieprzewidywalność. Prostym rozwiązaniem dla firmy czy domu jest przejście transformacji energetycznej, czyli zamiana prądu na „zielony". Chodzi o fotowoltaikę. Mamy wiatr, rozwiązania odzyskujące energię i ciepło. Mamy wiele możliwości, które trzeba spiąć w jeden system. Musimy przejść kompletną transformację, włącznie z zarządzaniem energią, popytem, magazynowaniem energii. Czeka nas też elektryfikacja i wodoryzacja transportu.
Duży biznes planuje też energię z atomu do 2030 roku. To realna perspektywa?
Jest szansa na małe reaktory jądrowe, bo wzięli się za to najwięksi i skuteczni przedsiębiorcy, Michał Sołowow i Zygmunt Solorz. Kibicuję im w tym. Trudno mi się wypowiadać na temat dużego atomu. To jest wielka zagadka. Na świecie jedni wyłączają duże elektrownie atomowe, inni budują. Jest to czasochłonne i nie ma szans, żeby duży atom powstał w Polsce do 2030 r. Małe reaktory mają szansę.
Mieliśmy hossę w fotowoltaice. Tymczasem resort klimatu chce zmienić mechanizm rozliczania nadwyżek produkowanej przez system energii. To czynnik ryzyka?
Trzeba spojrzeć w szerszym kontekście. Przed transformacją energetyczną nie ma odwrotu. Elektrownie węglowe zostaną w końcu wyłączone, chociażby dlatego, że jeśli miałyby działać kolejne 30 lat, to trzeba by je wyremontować, co dużo kosztuje. Pytanie, jakie prawo resort przygotuje. Musimy wyjść z energetyki węglowej i „zamienić" ją na energetyką niekonwencjonalną. Resort mierzy się z tym, że kiedy działają te elektrownie, to zielona energetyka nie pracuje. Zamiana energii, którą produkujemy w różnych okresach jest bardzo skomplikowana. To wymaga głębokiego przemyślenia. Jednym z pomysłów jest zmiana zasad rozliczenia dla prosumentów. Dla starych użytkowników fotowoltaiki nic się nie zmieni. Dla nowych, niezależnie od prawa, ekonomia instalacji będzie bardzo podobna. Walka toczy się o to, jaką dużą swobodę będą mieć prosumenci w zarządzaniu energią. Super, gdyby elastyczność była bardzo duża. W ogóle Unia Europejska zobowiązuje nas do uwolnienia cen energii, dynamicznych taryf, wdrożenie dyrektywy RED2.
Idealnie by było, gdyby prawo było bardziej elastyczne. Ważne, żeby jak najszybciej pojawiło się stabilne prawo i nikt nie dłubał przy nim przez najbliższe pięć lat. Wtedy możemy budować swoją strategię.