Średnia krocząca z 50 sesji po raz kolejny okazała się barierą nie do przejścia. W ubiegły piątek WIG zbliżył się do niej na odległość 500 pkt i zawrócił. W minionym tygodniu indeks stracił ponad 5 proc. i wyznaczył nowe minimum trendu 51 060 pkt. Bessa trwa więc dalej. Z jednej strony odległość nowych dołków od poprzednich jest niewielka, co sugeruje, że impet bessy spada i być może trwa uklepywanie dna. Z drugiej natomiast średnia krocząca niemal w punkt zatrzymała falę wzrostową, przez co na wykresie książkowo utrzymuje się sekwencja coraz niższych lokalnych maksimów i minimów. Innymi słowy – zarówno ci, którzy podążają za trendem, jak i ci, którzy grają wbrew niemu, mają teraz racjonalne argumenty na poparcie swoich tez.

Szkopuł w tym, że czynniki natury nietechnicznej wciąż sprzyjają niedźwiedziom. Wojna trwa, kryzys energetyczny wisi w powietrzu, inflacja szaleje, Covid-19 znów wraca, chińska gospodarka słabnie (patrz piątkowe dane o PKB), a do tego pojawiły się polityczne niepokoje we Włoszech. Ceny surowców wprawdzie spadają (indeks CRB schłodzony do średniej 200-sesyjnej), ale inwestorzy zdają się to traktować jak korektę w trendzie, a nie jak długotrwałą tendencję powiązaną z polityką monetarną banków centralnych. Niewiadomą, być może kluczową, pozostaje to, czy działania tych ostatnich skończą się dla gospodarki miękkim czy twardym lądowaniem. Bo to, że lądowanie będzie, giełda wie od kilku miesięcy, ale od stylu tego lądowania zależeć będzie to, gdzie zakończy się bessa. Na ten moment końca nie widać. WIG20 zbliżył się do 1600 pkt napędzany indeksem WIG-banki, mWIG40 spadł poniżej 4000 pkt, a relatywnie silniejszy sWIG80 jest o włos od przebicia lutowego dołka bessy. Zieleń jest na GPW wybiórcza. Inwestorzy rozgrywają ostatnio spółki biotechnologiczne, wybranych przedstawicieli IT, a także spółki spożywcze i ukraińskie. Uciekają m.in. od banków, górnictwa i deweloperów. W roli bezpiecznej przystani nie sprawdza się złoto (zejście w pobliże 1700 USD), a globalny kapitał ściąga dolar (EUR/USD przebiło parytet). Siła amerykańskiej waluty pomaga ostatnio Wall Street. W przeciwieństwie do indeksów z GPW, S&P 500 i Nasdaq nie pogłębiły dołków i do końca tygodnia pozostawały w zasięgu średniej 50-sesyjnej. Jest to niewątpliwie optymistyczny scenariusz, choć należy pamiętać, że Warszawa miewa problemy z podążaniem za Nowym Jorkiem, a poza tym im dalej od frontu, tym wciąż mimo wszystko lepiej dla inwestorów.