Statystycznie kwiecień to jeden z najlepszych dla indeksu WIG miesięcy w roku. Niestety, na ten moment prawidłowość ta się nie potwierdza. Co więcej – nie potwierdził się też „efekt wielkanocny", o którym pisaliśmy tu przed tygodniem. WIG po raz pierwszy od dziesięciu lat zanotował spadek podczas sesji w poświąteczny wtorek. Można więc w uproszczeniu powiedzieć, że statystyka nie działa, co zwiększa niestety obawy, że obserwowana słabość to nie chwilowe schłodzenie, ale powrót do spadkowego układu budowanego od jesieni 2021 r. Zwłaszcza że analiza techniczna też wysyła niepokojące sygnały.
W minionym tygodniu WIG przełamał w dół średnią kroczącą z 50 sesji, która w pierwszej połowie miesiąca stanowiła silne wsparcie techniczne. W piątkowe popołudnie notowania spadały nawet do 61 268 pkt, domykając lukę z 16 marca. Wsparcia pękają, a na horyzoncie widać już okrągłą barierę 60 000 pkt. Patrząc przez pryzmat zachowania oscylatorów, dotarcie do tego pułapu w krótkim terminie nie wydaje się nieosiągalne. RSI i MACD, choć zniżkują już od trzech tygodni, wciąż nie dotarły do swoich granic wyprzedania, o cyklicznych dołkach nie wspominając. Jeśli ufać oscylatorom, przestrzeń do zniżek wciąż pozostaje całkiem spora.
W ten niekorzystny scenariusz wpisuje się także zachowanie dużych i średnich spółek. WIG20 nie tylko przełamał średnią 50-sesyjną, ale w piątek zaatakował już okrągłe 2000 pkt. Z kolei mWIG40 jak po sznurku zniżkuje wzdłuż wspomnianej średniej. Pod tym względem nieco lepiej wyglądają maluchy, bo sWIG80 jest wciąż powyżej tego ruchomego wsparcia, ale też od początku kwietnia pozostaje w fazie schłodzenia.
Oznaki słabości widać też na zagranicznych, giełdowych tuzach. S&P 500 odbił się od średniej z 200 sesji i w piątek atakował już 50-sesyjną. W okolicach 4500 pkt tworzy się silny opór. Z kolei Nasdaq Composite spadł w czwartek o ponad 2 proc. i wyraźnie oddalił się od swojej średniej 50-sesyjnej. Zachowanie Wall Street było spowodowane wystąpieniem szefa Fedu, który potwierdził, że na majowym posiedzeniu będzie głosowana podwyżka stóp o 50 pkt bazowych. Reakcja amerykańskiego rynku sugeruje, że inwestorzy nie są jeszcze przygotowani na tak mocne zacieśnianie monetarnego pasa. A przecież to wszystko odbywa się w otoczeniu wciąż rosnącej inflacji, wojny w Ukrainie i powrotu pandemii Covid-19 w Chinach. Otoczenie nie sprzyja więc bykom, a analiza techniczna wysyła ważne sygnały ostrzegawcze. Na domiar złego przed nami „sell in May and go away".