Piątkową sesję indeks WIG zakończył na poziomie 62 366 pkt, co oznacza, że od początku lipca zyskał 2,2 proc. Dodatni wynik cieszy, ale patrząc przez pryzmat historycznych statystyk, inwestorzy mieli prawo oczekiwać czegoś więcej. Lipcowa średnia dla WIG to +3,95 proc., a więc wynik powinien być co najmniej dwa razy lepszy. Zwłaszcza, że w ostatnich tygodniach WIG20 naruszył górną granicę dwumiesięcznej konsolidacji, a mWIG40 wyznaczył nowy szczyt hossy w cenach intraday. Czy inwestorzy mogą liczyć na nadrobienie tych zaległości w sierpniu? Statystyki sugerują, że tak.
Średni wynik indeksu WIG dla sierpnia w ostatnich 26 latach to +2 proc. Nawet jeśli nie uwzględnimy przy obliczeniach wartości skrajnych (+50 proc. w 1993 r. oraz -30 proc. w 1998 r.), to średnia wciąż jest przyzwoita i wynosi 1,3 proc. Mediana również jest dodatnia i wynosi 1,85 proc. Na 26 przypadków w 14 WIG zyskiwał, a w 12 tracił. Jeśli już rósł, to średnio o 8,4 proc., a jeśli tracił, to średnio 6,8 proc. Bez względu więc, na jakie dane patrzymy, to historia przemawia na korzyść kupujących. Przyjmując za wartość bazową zamknięcie piątkowej sesji 62 274 pkt, można nakreślić trzy proste scenariusze. W pesymistycznym WIG spada o 6,8 proc. i na koniec sierpnia znajduje się w okolicy 58 125 pkt, w optymalnym rośnie o 2 proc. i ląduje na poziomie 63 600 pkt, a w optymistycznym zyskuje aż 8,4 proc. i kończy wakacje na poziomie 67 600 pkt. Dwa ostatnie warianty byłyby zapewne tożsame z wybiciem WIG20 z trwającej konsolidacji. Czy są na to szanse?
Indeks blue chips wykonał dwa tygodnie temu fałszywe wybicie, ale przez ostatnie pięć sesji utrzymał się przy górnej granicy wahań. Wymowne jest to, że piątkową sesję zakończył dokładnie na owej granicy, czyli 2360 pkt. Jeśli byki pójdą w poniedziałek za ciosem, realnym celem na początek sierpnia jest lokalny szczyt przy 2387 pkt, a następnie maksimum hossy, czyli 2422 pkt. W taki wzrostowy scenariusz wpisywałoby się również wybicie mWIG40 z trwającej od marca konsolidacji. W takim wariancie granica 4960 pkt pęka, a zasięg wzrostowej fali, wynikający z szerokości konsolidacji, to nawet 5260 pkt. Trudniej wyobrazić sobie w tym różowym obrazie rosnący sWIG80. Piątek indeks zakończył wprawdzie wzrostem o 0,1 proc., do 15 644 pkt, ale dzienne minimum 15 574 pkt, to jednocześnie nowy dołek trwającego od marca trendu spadkowego. Indeks pozostaje więc pod presją podaży i jak na razie nie widać na wykresie sygnałów zakończenia tej tendencji. Największa nadzieja pozostaje więc w dużych i średnich spółkach. Do tego istotne będzie zachowanie niemieckiego DAX-a, który w piątek wyznaczył nowy dołek korekty spadkowej 12 099 pkt. Pogłębienie tego poziomu w najbliższych tygodniach nie będzie miało dobrego wpływu na polski rynek akcji.