Miniony tydzień upłynął pod znakiem zmniejszenia tempa listopadowych zwyżek. Trudno jednak było oczekiwać, by siła popytu utrzymywała się cały czas na jednakowym, bardzo wysokim poziomie. Mimo osłabienia udało się głównym indeksom wyznaczyć nowe, miesięczne maksima w ujęciu intraday. Dla WIG20 jest to 1812 pkt, dla mWIG40 – 3739 pkt, a dla sWIG80 – 14 928 pkt. Licząc od tych poziomów, dystans, jaki dzieli poszczególne wskaźniki od szczytów covidowej hossy, wynosi odpowiednio: 4 proc., 0,4 proc. oraz 1,8 proc. Nie są to duże wartości. Można powiedzieć, że szczyty są na wyciągnięcie ręki. Pytanie tylko, czy ostatni spadek tempa zwyżek nie jest wstępem do silniejszego stłumienia listopadowego rajdu?
WIG20 zyskał w tym miesiącu blisko 18 proc., a zmienność na niektórych blue chips bardziej przypomina tę właściwą dla spółek z NewConnect, a nie tuzów warszawskiego parkietu. Wyceny są więc lokalnie wyśrubowane, co siłą rzeczy skłaniać może inwestorów do przynajmniej częściowej realizacji zysków. Zwłaszcza że od strony AT widać sygnały wykupienia. Oscylator RSI(14) wprawdzie nie przebił granicy 70 pkt, ale patrząc na jego historyczny przebieg, widać wyraźnie, że nie potrzebował tego przebicia, by przy obecnych wartościach sygnalizować nadchodzącą korektę. Podobna interpretacja dotyczy MACD – wskaźnik nie pokazuje skrajnych poziomów, ale wystarczająco wysokie, by obawiać się korekty.
Ponadto należy pamiętać, że cenotwórczość informacji o szczepionce na Covid-19 mocno zmalała, a nam doszedł nowy, lokalny czynnik ryzyka. Chodzi o polskie weto dotyczące unijnego budżetu i pakietu pomocowego. Politycy tak bardzo walczą o swoją rację stanu, że zapomnieli o tym, że zastrzyk gotówki w ramach Wspólnoty byłby w obecnych warunkach bardzo przydatny. Jeśli Polska nie skorzysta z tej pomocy, może to być potężny cios dla gospodarki i siłą rzeczy dla giełdy. Jeśli taki scenariusz zaczną rozgrywać inwestorzy, to wspomniane na początku 4 proc. może okazać się dystansem nie do przejścia.
Te same czynniki ryzyka – lokalne wykupienie i weto – stanowią też ciężar dla drugiej i trzeciej linii GPW. Oba indeksy – mWIG40 i sWIG80 – są na dobrej drodze, by wybić wakacyjne szczyty i kontynuować trend wzrostowy. Historia uczy jednak, że politycy już nieraz potrafili stłumić giełdowy popyt. Obawy przed takim stłumieniem można dostrzec na małym parkiecie. Mimo ogólnej poprawy nastrojów NCIndex w listopadzie nie przerwał sekwencji coraz niższych, lokalnych szczytów w trwającym od końca lipca trendzie spadkowym. Krajowy kapitał zdaje się więc zachowywać ostrożność. Koniec listopada zapowiada się zatem emocjonująco. Być może przekonamy się, na ile silny jest popyt, który windował ostatnio ceny akcji na rodzimym parkiecie.