– W 2006 r. postawiliśmy na Bydgoszcz, bo dostrzegliśmy potencjał w mniejszych polskich miastach. Popyt był tu równie wysoki jak w dużych ośrodkach, a nie było tu profesjonalnie działających deweloperów. Skorzystaliśmy z okazji, urośliśmy i teraz chcemy wykorzystać te doświadczenia na innych rynkach – powiedział prezes Jon Therkildsen. Pierwszy krok poza Bydgoszcz został wykonany – spółka realizuje projekt w podwarszawskim Milanówku (188 mieszkań).
Debiutowi na NewConnect nie będzie towarzyszyć emisja akcji. – Chcemy być spółką notowaną na NewConnect, bo chcemy być transparentni wobec inwestorów i kontrahentów. Liczymy na debiut do końca roku. Rozwijamy się tak jak inni deweloperzy – w oparciu o obligacje i kredyty – powiedział Piotr Rybojad, dyrektor generalny Nordic Development.
Co w takim razie z finansowaniem ekspansji? Spółka podała, że ma w przygotowaniu – na różnym etapie zaawansowania – 17 projektów deweloperskich, z czego 11 poza Bydgoszczą – m.in. w Bytomiu, Łodzi, Legnicy, Lubinie czy Gdańsku. Wymagane nakłady to łącznie 900 mln zł. Jak wyjaśnia Rybojad, na nowe rynki spółka będzie wchodzić we współpracy z lokalnymi partnerami, przez spółki celowe. Większość z tych projektów to mieszkania w segmencie średnim i popularnym. W Bydgoszczy Nordic Development dał się poznać jako twórca prestiżowych projektów, np. Nordic Haven (129 apartamentów). Teraz w planach ma budowę jeszcze większego apartamentowca (245 lokali) – Nordic Astrum. Wykonawcą będzie m.in. giełdowy Erbud.
Nordic Development miał już epizod z rynkiem kapitałowym – kilka serii obligacji było notowanych na Catalyst. Ostatni raport finansowy obejmuje I kwartał 2016 r. – spółka miała wówczas 3,5 mln zł skonsolidowanych przychodów oraz 0,4 mln zł straty brutto ze sprzedaży i 1,2 mln zł straty netto. W tym czasie sprzedała 14 lokali.
Z kolei w całym 2015 r. firma wypracowała 32 mln zł skonsolidowanych przychodów oraz 4,5 mln zł straty brutto ze sprzedaży i 100 tys. zł czystego zarobku. Grupa w 2015 r. sprzedała 123 lokale wobec 125 rok wcześniej.