[b]Dlaczego tak niewiele banków podaje dane dotyczące biznesu private banking? Kilka lat temu branża była mniej hermetyczna. Skąd ta zmiana? Przychodzi na myśl, że banki nie mają się czym pochwalić… [/b]
Kiedy w Polsce bankowość prywatna zaczynała się rozwijać, było kilku graczy oferujących podobne usługi tej samej grupie klientów. Obecnie mamy wiele instytucji, które pozycjonują się na rynku private banking, począwszy od banków, skończywszy na firmach asset management, funduszach inwestycyjne, firmach doradztwa finansowego czy wyspecjalizowanych butikach finansowych. Zakres usług oferowanych przez te instytucje jest różny.
Odbiorcy usług też nie są ci sami. Istotną różnicą jest minimalna wymagana kwota zainwestowanych przez klienta środków. Waha się od 100 tys. zł do 1,5 czy nawet 2 mln zł. Stąd, aby przeprowadzić poprawną analizę, należy dokonać odpowiedniej segmentacji rynku private banking, chociażby wydzielając z niego segment klientów „affluent”, czyli dysponujących środkami do 500 tys. zł. W innym przypadku trudno się dziwić, że banki oferujące bardzo wyspecjalizowane usługi wąskiej grupie najzamożniejszych klientów nie chcą być porównywane z instytucjami prowadzącymi obsługę szerszego kręgu klientów. Ponadto banki przeprowadzają procesy resegmentacyjne, często podnosząc kryteria wejścia do private banking, co z kolei powoduje spadek liczby klientów – i tutaj rzeczywiście nieujawnianie danych może wynikać z chęci nieprezentowania spadkowych tendencji w rankingach.
[b]Czy nie jest może tak, że po kryzysie duża część klientów zrezygnowała z usług dotychczasowych banków? Czy w związku ze słabszymi wynikami inwestycyjnymi widać było w poprzednich latach wzrost „rotacji” klientów – czy częściej zmieniali banki? [/b]
Decyzja o zmianie banku to rzadkość. Zamożni klienci nie inwestują środków za pośrednictwem tylko jednej instytucji. To doświadczeni inwestorzy, którzy wiedzą, że dywersyfikacja inwestycji nie polega jedynie na doborze różnorodnych produktów, ale też różnych dostawców rozwiązań. Klienci zdają sobie sprawę, że w przypadku światowego kryzysu finansowego osiągnięcie rewelacyjnych wyników inwestycyjnych było nierealne.