Bogacimy się, ale milionerów wciąż mamy niewielu

Pod względem zasobów finansowych, jakimi dysponujemy, w ostatnim dziesięcioleciu dokonaliśmy sporego postępu. „Dolarowych” milionerów nadal mamy jednak tylko nieco ponad dwadzieścia tysięcy

Aktualizacja: 25.02.2017 21:04 Publikacja: 16.04.2011 02:17

Bogacimy się, ale milionerów wciąż mamy niewielu

Foto: GG Parkiet

Biorąc pod uwagę całkowite „zasoby bogactwa” należące do osób prywatnych na świecie, udział Polski wynosi 0,44?proc. – wyliczył Credit Suisse. Ten szwajcarski bank należy do liderów rynku bankowości prywatnej w skali światowej. Polskie zasoby bogactwa (aktywa pomniejszone o wartość zaciągniętych kredytów) analitycy CS wyliczyli na 0,9 biliona dolarów. Oznacza to, że statystyczny dorosły Polak dysponował w ubiegłym roku „bogactwem” o wartości 28,6 tys. dolarów. Ponad dwie trzecie tej kwoty przypadało na aktywa niefinansowe. Wynik byłby lepszy, gdyby nie to, że każdy dorosły Polak ma do spłacenia zobowiązania przekraczające 4,4 tys. dolarów.

[srodtytul]Udział Polski w światowym bogactwie rośnie[/srodtytul]

Udział zasobów bogactwa przypadających na Polskę jest mniejszy od udziału Polaków w światowej populacji (ta wynosi blisko 0,7 proc.). Czy to oznacza, że należymy do biedniejszej części świata? Pod względem poziomu dochodów jesteśmy zaliczani do „wyższej klasy średniej” (znajduje to odbicie w wielkości produktu krajowego brutto, który stanowi 0,76 proc. światowego PKB – a więc jest nieco wyższy, niż wynikałoby z naszego udziału w liczbie ludności świata).

Poziom dochodów nie przekłada się jednak bezpośrednio na poziom zamożności – zasobów aktywów, które można np. zainwestować na giełdzie.

Szwajcarski bank oszacował, jaka część dorosłych z każdego kraju dysponuje majątkiem przekraczającym równowartość 100 tys. dolarów, a jaka ma do dyspozycji ponad milion. Te liczby mają znaczenie – wskazują bowiem potencjał rynku bankowości prywatnej w każdym kraju.

Ta pierwsza grupa stanowi w naszym kraju niespełna 1,5 mln osób, czyli 0,4 proc. światowej populacji „stutysięczników”. Milionerów mamy w Polsce ok. 25 tys. – na każde tysiąc osób na świecie dysponujące co najmniej milionem dolarów, jedna jest Polakiem.

Równocześnie z badania wynika, że majątkiem przekraczającym 100 tys. dolarów dysponuje 4,9 proc. dorosłych Polaków (odsetek taki sam jak np. w Czechach, w krajach nadbałtyckich było to 1–2 proc.; jeśli wziąć pod uwagę tylko kraje europejskie, to najlepszy wynik notuje pod tym względem Norwegia, gdzie ponad 100 tys. dolarów dysponuje niemal dwie trzecie dorosłych, a w takich krajach, jak Włochy, Luksemburg czy Finlandia jest to ponad 50 proc.).

Jak wygląda majątek Polaków z perspektywy minionej dekady. Jak się okazuje, dokonaliśmy sporego postępu. W 2000 r. zasoby Polaków można było szacować na 0,2 biliona dolarów. Oznacza to, że statystycznie dorosły Polak dysponował wówczas „bogactwem” wynoszącym 8,9 tys. dolarów. Podobnie jak teraz, większą część stanowiły aktywa niefinansowe. Przypadało na nie 6,2 tys. dolarów. Wyraźnie mniejsze niż obecnie były długi Polaków. Wówczas każdy dorosły miał do spłacenia ok. pół tysiąca dolarów.

Ten aspekt rozwoju naszej gospodarki dostrzegają również specjaliści CS. „W minionej dekadzie większość krajów notowała stopniowy wzrost zasobów aż do 2007 r., po którym nastąpił spadek i odbudowa. Są jednak wyjątki – przede wszystkim Argentyna, gdzie pomiędzy 2000 a 2010 r. zasoby spadły o 30 proc. Po drugiej stronie skali: zasoby w przeliczeniu na dorosłego potroiły się w Australii, Chinach, Nowej Zelandii, Polsce i Rumunii. Szacuje się, że urosły pięciokrotnie w Indonezji i Rosji” – napisał bank w niedawnym podsumowaniu wyników swojej analizy. Dwa ostatnie kraje w ostatnią dekadę wchodziły osłabione po kryzysach z końcówki lat 90.

[srodtytul]10 milionów milionerów na świecie[/srodtytul]

Credit Suisse szacuje liczbę osób posiadających majątek na poziomie co najmniej miliona dolarów na 24,5 miliona na całym świecie. Mniejszymi optymistami w tym względzie są autorzy dorocznego „World Wealth Report” przygotowywanego przez bank inwestycyjny Merrill Lynch i firmę doradczą Capgemini. Według ich wyliczeń liczbę HNWI (ang. High Net Worth Individual) można szacować na 10 milionów – to dane na koniec 2009 r. Są oni jednak optymistami, jeśli chodzi o dynamikę. W 2009 r. (dane za 2010 r. powinny być opublikowane w połowie bieżącego roku) liczba dolarowych milionerów zwiększyła się o 17 proc., a ich łączny majątek można szacować na 39 bilionów dolarów (o niemal 19 proc. więcej niż rok wcześniej).

Z raportu wynika, że w 2009 r. najszybciej rosły majątki w krajach dalekowschodniej Azji, a także w Ameryce Łacińskiej. Tam liczba?milionerów przekroczyła nawet poziom sprzed kryzysu finansowego.

Raport Capgemini/Merrill Lynch nie mówi praktycznie nic o Polsce. Przedstawia natomiast ze szczegółami, jak wyglądają i jak zmieniały się w ostatnich latach inwestycje najbogatszych mieszkańców Ziemi. Jak się okazuje, kryzys nauczył ich ostrożności.

W 2007 r. jedna trzecia aktywów HNWI była ulokowana w akcjach. Spadki na giełdach spowodowały jednak odwrót od tego rodzaju inwestycji. Rok później akcje spółek stanowiły już tylko 25 proc. aktywów osób dysponujących co najmniej milionem dolarów. Co zastąpiło akcje? Jak można się spodziewać, bogaci ludzie w większym stopniu zaufali rynkom papierów dłużnych. Ich udział w aktywach urósł z 27?proc. do 29 proc. Jednak bogaci postawili przede wszystkim na dostęp do gotówki (albo też nie chcieli angażować się na żadnym rynku) – udział depozytów i gotówki urósł z 17 proc. do 21 proc. rok później.

W 2009 r. – gdy na giełdach z powrotem zapanował optymizm, choć tego samego nie dało się wówczas powiedzieć o globalnej gospodarce – struktura aktywów HNWI zaczęła się „normalizować”. Ale nie były to już tak odważne inwestycje, jak jeszcze dwa lata wcześniej. Udział akcji, owszem, urósł, ale do 29 proc., czyli poziomu niższego niż w dwóch ostatnich latach przed kryzysem. Udział papierów dłużnych jeszcze się zwiększył w porównaniu z poprzednim rokiem – do 31?proc. Do przedkryzysowego poziomu zmalało natomiast znaczenie gotówki.

Podejście zamożnych osób do inwestycji giełdowych było zróżnicowane. Wśród Europejczyków średnie zaangażowanie na rynku akcji w 2009 r. zwiększyło się z 21 proc. do 26 proc. (w tym czasie kapitalizacja europejskich giełd zwiększyła się o 38 proc.). W przypadku mieszkańców Ameryki Północnej, którzy – jak zaznaczają autorzy raportu Capgemini/Merrill Lynch – tradycyjnie są skłonni lokować na giełdzie więcej niż inni, zwiększyli swoje zaangażowanie w akcje z 34 proc. do 36 proc.

Specjaliści z banku i firmy doradczej prognozowali, że w 2011 r. zaangażowanie HNWI na rynkach akcji osiągnie poziom 35 proc. Ich zdaniem nie powinno zmaleć zainteresowanie rynkiem długu. Powód? Po kilku latach dużej dawki niepewności inwestorom zależy obecnie na uzyskiwaniu przewidywalnych dochodów, a to właśnie gwarantują papiery dłużne (pod warunkiem że są utrzymywane do terminu wykupu). Co może stanowić swego rodzaju niespodziankę – największymi amatorami takich bezpiecznych inwestycji są zamożni mieszkańcy Ameryki Łacińskiej, a także Japonii. Ponad połowę aktywów tych dwóch grup stanowiły w 2009 r. papiery dłużne oraz depozyty.

Jaka jest popularność „inwestycji alternatywnych”? W badaniu Capgemini/Merrill Lynch obejmują one fundusze hedgingowe, derywaty, lokaty w zagraniczne waluty, surowce czy fundusze private equity/venture capital. W ostatnich latach ich udział systematycznie spadał. Jeszcze w 2006 r. stanowiły one jedną dziesiątą całego portfela zamożnych osób. Trzy lata później było to już tylko 6 proc. całości aktywów (na 2011 r. spodziewany jest wzrost do 8 proc.).

W naszym kraju najpopularniejszą formą alternatywnych inwestycji – nie tylko wśród klientów private banking, ale również osób, które mogą zainwestować kilka tysięcy złotych – są produkty strukturyzowane.

Na świecie tego typu instrumenty stanowią jedną piątą całego portfela alternatywnych inwestycji (autorzy badania Capgemini/Merril Lynch zwracają uwagę, że klienci kupują struktury dla gwarancji kapitału i możliwości zysku nieco wyższego niż przy papierach dłużnych). Najpopularniejszą formą „alternatywnego inwestowania” pozostają natomiast fundusze hedgingowe. Ten ostatni rodzaj inwestycji jest najbardziej popularny wśród ta ceniących sobie bezpieczeństwo Latynosów (w 2009 r. blisko połowa ich alternatywnych form inwestowania przypadała na fundusze hedgingowe) oraz Europejczyków (niemal jedna trzecia portfela inwestycji alternatywnych).

Banki
KNF: 100 proc. zysku banków na dywidendę jeszcze nie teraz
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
Prezes PKO BP: Wychodzimy daleko poza naszą strefę komfortu
Banki
Citi Handlowy: co dalej z segmentem detalicznym?
Banki
Prezes Banku Millennium: nasz bank zdejmuje ciasny krawat, ale nadal jest i będzie w garniturze
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Banki
Czy dojdzie do fuzji Pekao i Aliora? Bardzo możliwe
Banki
Rozważają nabycie akcji Alior Banku przez Pekao od PZU. Jest list intencyjny