Mamy dobrą koniunkturę w gospodarce, szczególnie w branży mieszkaniowej i deweloperskiej. Czy rządowy program wsparcia mieszkalnictwa jest nam zatem w ogóle potrzebny?
To dobre pytanie, bo wszystko zależy od tego, jaki efekt chcemy osiągnąć. Wielu ekspertów spiera się, czy trzeba wspierać wszystkie czy tylko wybrane grupy społeczne, ale moim zdaniem nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi. Kluczowe jest odpowiedzenie na pytanie, czy chcemy przyrostu liczby mieszkań dla wszystkich grup społecznych czy tylko dla tych najbardziej potrzebujących pomocy, czyli zwiększenia zasobów komunalnych i socjalnych realizowanych w ramach jednostek samorządu terytorialnego. Na przestrzeni lat obserwujemy rozwój i modyfikację różnych programów mieszkaniowych, na przykład jeden z programów wspierających kupowanie mieszkań na własność to „Rodzina na swoim", który później został zastąpiony programem „Mieszkanie dla młodych". Od 2007 r. realizowany jest program finansowego wsparcia budowy mieszkań socjalnych i komunalnych oraz chronionych. Mało się o nim mówi, ale to on trafia do osób najuboższych i pozwala gminom dzięki dotacji z budżetu państwa realizować ich potrzeby.
Powinno się więc dotować mieszkalnictwo?
Samorządy zgłaszają taką potrzebę, jest zapotrzebowanie na zapewnianie ich najuboższym mieszkańcom lokali na wynajem. Widzimy też, że dobrze funkcjonują inne programy wspierające mieszkalnictwo, a rynek deweloperski sprzyja kupowaniu mieszkań. Powstaje pytanie, czy promować wspieranie zakupów mieszkań na własność, czy popularyzować wynajem. Także tu pojawiają się programy rządowe w ramach pakietu Mieszkanie+, gdzie jest wsparcie tworzenia mieszkań, które tylko mają być wynajmowane. Także spółka BGK Nieruchomości przeprowadziła pilotażowy program tworzenia mieszkań na wynajem, gdzie ceny najmu były niższe od rynkowych. Program ten stworzył dobre praktyki i otworzył rynek także dla innych podmiotów.