Getin Noble i Idea Bank, w związku z rozważanym połączeniem, podjęły w porozumieniu decyzję o rozpoczęciu działań mających na celu pozyskanie inwestora finansowego, który dokapitalizowałby banki albo bank, który może powstać w wyniku ewentualnej fuzji (zakończenie analiz w jej sprawie planowane jest na styczeń).
Jeszcze w grudniu doradca finansowy ma rozpocząć analizy i prace dotyczące pozyskania inwestora, chodzi o skierowanie zaproszeń do rozpoczęcia rokowań do wstępnie wyselekcjonowanej grupy funduszy typu private equity, mających doświadczenie w inwestowaniu w instytucje finansowe.
Zdaniem analityków, komunikat o poszukiwaniu inwestora można interpretować różnie. – Może być tak, że bank – mając świadomość wzrostu swoich kosztów finansowania i szacując, ile to może potrwać – wie, ile kapitału będzie mu brakowało wobec pierwotnego planu ochrony kapitału, i szuka inwestora mogącego ten niedobór uzupełnić. To oznaczałoby także, że obecny główny akcjonariusz nie chce lub nie może dokapitalizować banku – mówi Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowego.
Przez ponad rok wrocławski biznesmen objął nowe akcje Getinu za 440 mln zł, płacąc po 2,73 zł za walor (wartość nominalna), czyli znacznie wyżej niż cena rynkowa (teraz spadła już do 0,38 zł). W ostatnich miesiącach oba banki zostały bardzo mocno przecenione i ich kapitalizacja jest na tyle niewielka (cały Getin Noble jest wart 360 mln zł, a Idea 185 mln zł), że wykładając kilkaset mln zł, nowy inwestor objąłby w nich bardzo istotny udział, gdyby udało mu się to zrobić po obecnych kursach. Pytanie brzmi, czy główny akcjonariusz zgodziłby się na to, by przy takich niskich wycenach podzielić się kontrolą z nowym inwestorem.